Odnaleziono ciało polskiego oficera w Afganistanie – podało Dowództwo Operacyjne. Kapitan Daniel Ambroziński zaginął wczoraj po ataku talibów na afgańsko-polski patrol wojskowy. W wymianie ognia czterech innych Polaków zostało rannych. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Kpt. Daniel Ambroziński poniósł śmierć w wyniku ran postrzałowych, odniesionych podczas wymiany ognia - podał rzecznik Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych ppłk Dariusz Kacperczyk. Ciało oficera znaleziono nad ranem czasu afgańskiego po całonocnych poszukiwaniach, prowadzonych przez polskich, afgańskich i amerykańskich żołnierzy.

Do tragedii doszło wczoraj rano. W ramach operacji pod kryptonimem „Over the Top” dziesięciu Polaków patrolowało teren z żołnierzami i policjantami afgańskimi. W sumie patrol liczył sześćdziesiąt osób. Zasadzka, w którą wpadł w dystrykcie Ajiristan, była starannie przygotowana. Doszło do gwałtownej wymiany ognia, w czasie której czterech polskich żołnierzy zostało rannych. Zginęło ośmiu Afgańczyków. Po wycofaniu się napastników żołnierze zorientowali się, że brakuje polskiego dowódcy.

Czterech rannych żołnierzy przetransportowano do szpitala w Bagram. To są rany postrzałowe i takie, które prawdopodobnie pozwolą im jeszcze wrócić i dosłużyć do końca swojej zmiany - zaznaczył rzecznik. Najbardziej poszkodowany został przewieziony do amerykańskiego szpitala wojskowego w Ramstein w Niemczech; według lekarzy życie żadnego z nich nie jest zagrożone. Zaatakowani żołnierze pochodzili z Brygady Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego. Co cywile z tego miasta mówią o afgańskiej misji Polaków? Posłuchaj relacji reporterki RMF FM Agnieszki Wyderki:

Czy ktoś zdradził Polaków

Według jednej z hipotez, Polacy wpadli w zasadzkę, bo mogło wlaśnie dojść do zdrady. Pułapka była dobrze przygotowana, talibowie wiedzieli, którędy będzie przechodził pieszy patrol afgańsko-polski. Po walce wycofali się w góry, nie pozostawiając na miejscu żadnych rannych czy zabitych. Jestem przekonany, że w każdej formacji, policji czy nawet wojska afgańskiego znajdują się nie tylko agenci talibów, ale po prostu talibowie, którzy pół tygodnia służą w policji, a dwa dni odrabiają w oddziałach talibów - mówił były wiceminister obrony, a dziś ekspert wojskowy generał Stanisław Koziej:

Do podobnego zdarzenia doszło w lutym zeszłego roku, kiedy w wybuchu bomby zginęło dwóch polskich żołnierzy. W bazie Szarana był wtedy nasz dziennikarz Grzegorz Jasiński. Jak mówi, i wtedy mówiło się, że być może plany patrolu znane były ekstremistom:

Kapitan Ambroziński w Afganistanie pełnił obowiązki specjalisty w Zespole Doradczo-Łącznikowym. Na co dzień służył w 1. batalionie Kawalerii Powietrznej w Leźnicy Wielkiej, miał 32 lata. Pozostawił żonę i córkę. Była to jego druga misja zagraniczna, poprzednio służył w Iraku. Kpt Ambroziński jest dziesiątym polskim żołnierzem, który zginął w Afganistanie. W prowincji Ghazni stacjonuje 2000 naszych żołnierzy. W ostatnim czasie nasiliły się ataki talibów na wojska koalicji, co jest wiązane z zaplanowanymi na 20 sierpnia wyborami.