Skandal w tajlandzkiej policji. Funkcjonariusze torturami zmuszali do zeznań podejrzanego o handel narkotykami. Mężczyzna zmarł uduszony założonym na głowę workiem foliowym. Po ujawnieniu w mediach nagrania z tego makabrycznego przesłuchania, zatrzymano między innymi szefa lokalnej policji, znanego jako "Joe Ferrari".

Szef policji Nakhon Sawan, miasta położonego na północ od Bangkoku, został zatrzymany wraz z trzema innymi funkcjonariuszami. Trzej kolejni są poszukiwani. Wszyscy są zamieszani w morderstwo, do którego doszło podczas przesłuchania mężczyzny, podejrzanego o handel narkotykami.

Tortury na posterunku policji

Skandal wybuchł w poniedziałek, kiedy nagranie z brutalnego przesłuchania zaczęło krążyć w mediach. Na filmie widać szefa lokalnej policji, jego kolegów oraz zakutego w kajdanki 24-letniego mężczyznę, który wraz ze swoją żoną był podejrzany o przestępstwa narkotykowe.

Funkcjonariusze składają podejrzanemu ofertę nie do odrzucenia: wszystkie kierowane wobec niego podejrzenia znikną, jeśli zapłaci łapówkę. Kiedy mężczyzna się zgadza, kwota zostaje podwojona. Z ust szefa policji padają suma opiewająca na 2 miliony batów, czyli ok. 250 000 złotych. 

Wtedy Jeerapong Thanapat odmawia, a przesłuchujący go policjanci zakładają mu na głowę foliowy worek i okładają razami. Znęcają się nad nim przez kilka minut, aż mężczyzna przestaje oddychać. 

Kiedy policjanci orientują się, próbują go ocucić, robią sztuczne oddychanie i masaż serca. Życia 24-letniego mężczyzny nie udaje się przywrócić. 

Później wyszło na jaw, że policjanci próbowali następnie zmusić żonę zabitego do milczenia. Jako przyczynę zgonu podejrzanego podali w dokumentach przedawkowanie, a ciało oddali do skremowania.

"Joe Ferrari" zatrzymany

Komendant tajlandzkiej policji Suwat Jangyodsuk oświadczył na konferencji prasowej, że krążące w mediach nagranie z zajścia na posterunku wydaje się być autentyczne.

Poinformował o zatrzymaniu czterech policjantów, w tym ich szefa Thitisana Uttanapola, znanego też jako "Joe Ferrari" z powodu swojego zamiłowania do luksusowych samochodów. 

W jego "garażu" podczas znaleziono 30 drogich aut, takich jak Lamborghini, Bentley czy Ferrari. Gazeta "Matchicon" opublikowała zdjęcia z posiadłości 39-letniego "Joe Ferrari": to olbrzymi dom otoczony ogrodem z basenem.