Miliard złotych straciła Polska w ciągu 12 miesięcy na zakazie importu do Rosji polskiego mięsa, owoców i warzyw. Dziś mija dokładnie rok od ogłoszenia embarga przez Moskwę. I na razie nic nie wskazuje na to, by Moskwa zamierzała zmienić zdanie.

Władze polskiej żywności nie lubią. Co innego zwykli moskwianie i sprzedawcy – ci z tęsknotą wspominają polskie jabłka. Żółte i czerwone były, ale teraz nie ma. Czasami ktoś przywiezie skrzynkę, ale są problemy ze sprzedażą, bo kontrole - domagają się dokumentów - skarżył się naszemu korespondentowi sprzedawca na moskiewskim targu.

Dlaczego w ogóle do tego doszło? Niekompetencja polskich i rosyjskich urzędników oraz brak woli po obu stronach. W efekcie zmarnowany rok - tak Nikołaj Zachmatow, przedstawiciel handlowy Rosji w Polsce, podsumowuje rok embarga.

Podczas rozmowy z Krzysztofem Zasadą ujawniły się także różnice w pojmowaniu tego embarga. Zachmatow pokazał naszemu reporterowi ofertę jednej z sieci rosyjskich supermarketów.

Jest na to sposób. Rosyjskich celników na granicy powinni zastąpić Polacy. Może także zorganizować polskie grupy kontrolerów w rosyjskich sklepach.