Tragedia w amerykańskim Panama City. Młoda nauczycielka zostawiła 1,5-roczną córeczkę w samochodzie na prawie 8 godzin. Dziewczynka zmarła. O sprawie pisze "The Independent".

Nauczycielka przyjechała do pracy swoim samochodem, w którym była także jej malutka córeczka. Kobieta zapomniała o dziecku i udała się do pracy. Dopiero po tym, jak skończyła już lekcje z uczniami, wróciła do auta. To wtedy odkryła, że dziewczynka nie żyje.

Jak podaje policja, dziecko było w samochodzie od 7:30 do 15:15. Tego dnia temperatura wynosiła 28 stopni Celsjusza. W samochodzie mogła dojść nawet do 77 stopni.

Okoliczności tragedii wyjaśnia miejscowa policja.

Ratownik medyczny: Wystarczy kwadrans w nagrzanym aucie, żeby dziecko zmarło

(mn)