Nie ma szans na postawienie zarzutów zwierzchnikom pułkownika Jana Lesiaka – mówi w rozmowie z „Życiem Warszawy” prokurator krajowy Janusz Kaczmarek. Ewentualne zarzuty, jakie prokuratura mogłaby postawić Andrzejowi Milczanowskiemu i Jerzemu Koniecznemu w sprawie inwigilacji prawicy, przedawniły się 6 lat temu - wyjaśnia.

Możliwość postawienia zarzutów niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień byłemu ministrowi spraw wewnętrznych oraz szefowi UOP prokuratura badała w latach 2001- 2002. Musiała ją umorzyć właśnie ze względu na przedawnienie.

A z odtajnionych w ostatnich dniach akt inwigilacji prawicy wynika, że Milcznowski i Konieczny wiedzieli o działaniach płk. Jana Lesiaka, szefa zespołu zajmującego się inwigilacją polityków przez Urząd Ochrony Państwa - pisze „ŻW”.

Jak się dowiedziała gazeta, w ostatnich dniach w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego natrafiono na istotne dokumenty dotyczące inwigilacji prawicy. W związku z ich odnalezieniem dziś o godzinie 14 dojdzie do spotkania szefa Prokuratury Krajowej Janusza Kaczmarka i szefa ABW Bogdana Święczkowskiego.