Krakowski Sąd Okręgowy w wydziale odwoławczym utrzymał wyrok na dwóch Portugalczyków skazanych w lutym na kary więzienia w zawieszeniu za niszczenie zabytkowej bramy głównej w byłym niemieckim obozie Auschwitz II-Birkenau.

Sąd odwoławczy uznał, że argumenty obrońcy oskarżonych były bezpodstawne, a wyrok sądu pierwszej instancji - prawidłowy. Dlatego utrzymał ten wyrok w mocy.

Dwaj młodzi Portugalczycy zostali zatrzymani w lipcu ub.r., gdy w cegłach zabytkowej bramy głównej, która jest uznawana za symbol obozu oraz dokonanej w nim Zagłady, wyryli swoje imiona i nazwiska.

Obaj przyznali się do winy i zaproponowali dobrowolne poddanie się karze. Prokuratura nie przystała na takie rozwiązanie i skierowała akt oskarżenia do sądu.

Obcokrajowcy odpowiadali przed Sądem Rejonowym w Oświęcimiu za niszczenie dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury. Nie stawili się w sądzie. 8 lutego zostali skazani na rok więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Sąd oddał ich też pod dozór kuratora i nakazał zapłacić po 1 tys. zł nawiązki na rzecz Muzeum Auschwitz.

Od tego wyroku apelował obrońca oskarżonych. Wnosił m.in. o powołanie biegłego, który by wycenił wartość materialną szkody. Jego zdaniem była ona niższa niż 500 zł, a wówczas uznaje się, że do przestępstwa nie doszło. Wskazał również, że napisy nie zostały usunięte, a powinny być, jeżeli szkody były tak istotne.

Prokurator wnosił o utrzymanie wyroku. Do tego wniosku przychylił się Sąd Okręgowy. Uznał, że wyrok Sądy Rejonowego w Oświęcimiu był słuszny i prawidłowy, a sąd pierwszej instancji prawidłowo ocenił charakter zarzucanego oskarżonym czynu.

Sąd odwoławczy wskazał za sądem pierwszej instancji, że wartość materialna szkody nie ma znaczenia, gdyż cała brama ma szczególne znaczenie dla kultury. W uzasadnieniu przytoczył również słowa konserwatora, że usunięcie napisów jest ryzykowne, bo uszkodzeniu uległaby patyna. Z tego powodu za bezzasadne sąd uznał także powołanie biegłego. Wskazał, że sam obrońca w toku procesu nie podnosił takiego argumentu. Ponadto uznał, że powołanie biegłego mogłoby zapoczątkować zbędny w tej sprawie spór naukowy, jakie elementy są zabytkami o szczególnym znaczeniu dla kultury, a jakie nie.

Mieliśmy z sądem spór prawny, ale moje argumenty okazały się niezasadne - mówił po rozprawie obrońca oskarżonych adwokat Marcin Surowiec. Oskarżeni zdają sobie sprawę z tego, co zrobili. Wystosowali przeprosiny do muzeum, wielokrotnie prosili mnie o wyrażenie ich ubolewania i przeproszenie w ich imieniu za to, co się stało - dodał adwokat.

Sąd obciążył oskarżonych kosztami sądowymi za drugą instancję. Wyrok jest prawomocny.

(mpw)