Zatrzymano sprawcę alarmu bombowego w szpitalu w Ciechanowie. 49-letniemu mieszkańcowi tej miejscowości w Mazowieckiem grozi 8 lat więzienia. W czwartek wieczorem pijany "żartowniś" przez telefon zaalarmował Specjalistyczny Szpital Wojewódzki o rzekomo bombie podłożonej.

Po fałszywym – jak się okazało – alarmie zarządzono ewakuację. Szpital musiało opuścić ponad tysiąc osób - w tym pięćdziesięciu pacjentów w bardzo ciężkim stanie. Przerwano także jeden zabieg operacyjny. Za godzinę szpital wybuchnie – informacja była przerażająca, czasu było bardzo niewiele. Podjęłam bardzo trudną decyzję o ewakuacji szpitala - opowiada dyrektor placówki.

Okropnie było. (…) Nie przeżyłam w życiu takiego stresu jak teraz - mówi starsza kobieta. To był dramat dla ludzi obłożnie chorych. Ludzie z kroplówkami musieli być odłącznie od aparatur. Także kobiety ciężarne, niektóre z zagrożoną ciążą, tak jak ja - opowiada inna pacjentka. To dla mnie nie był człowiek. To było zwierzę - zaznacza kolejna osoba. Z dyrekcją i pacjentami szpitala w Ciechanowie rozmawiał Daniel Wołodźko. Posłuchaj:

Sprawcę namierzono dzięki analizie zapisów telefonów przychodzących do szpitala i do policji – tłumaczy rzecznik komendy głównej. Sprawca został w piątek przesłuchiwany w ciechanowskiej prokuraturze. Dodajmy, że oprócz więzienia mężczyźnie grozi wysoka kara pieniężna „za straty w mieniu szpitala” i zwrot kosztów policyjnej akcji.