Właściciel gospodarstwa, w którym pracują Ukrainki, będzie się domagał odszkodowania od Straży Granicznej. Kobietom zarzucono złamanie prawa i nakazano opuszczenie Polski. Decyzję uchylił wojewoda zachodniopomorski, który uznał, że straż oparła się na nieaktualnych przepisach i Ukrainki mogą pracować w Polsce.

Według funkcjonariuszy SG, kobiety pracowały w naszym kraju nielegalnie. Większość z nich odwołało się do wojewody od postanowienia SG. Kilka wróciło na Ukrainę.

Po kontroli zakładu we wsi Trzebórz, w którym były zatrudnione Ukrainki, funkcjonariusze SG ustalili, że ok. 70 kobiet pracuje przy produkcji świątecznych stroików i wieńców. Wydając im nakaz opuszczenie Polski funkcjonariusze powoływali się na opinię Państwowej Inspekcji Pracy, według której zakład, w którym pracowały, miał zezwolenie na zatrudnienie Ukrainek wyłącznie przy pracach polowych. Jednocześnie funkcjonariusze ustalili, że

kobiety przebywały w Polsce legalnie. Tylko trzy z nich nie miały wizy zezwalającej na podjęcie pracy w Polsce.

Kontroli sanepidu został poddany budynek, w którym mieszkały Ukrainki. Według sanepidu, nie był on przystosowany do celów mieszkalnych, ponieważ nie był odebrany przez nadzór budowlany. Pracodawca kobiet zapewniał jednak, że w najbliższym czasie budynek będzie spełniał wszelkie wymagania.

Kobiety otrzymywały 7 zł za godzinę pracy. Od zarobionych pieniędzy potrącano im koszty zużycia wody i prądu. Nie narzekały na warunki, w jakich je zakwaterowano.