Dopiero ocena dowodów zdecyduje, czy są podstawy do postawienia komuś zarzutów, czy nie - tak rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie komentuje dzisiejsze informacje "Newsweeka". Na stronach internetowych tygodnik napisał, że śledczy z Rzeszowa chcą postawić zarzuty szefowi CBA, Mariuszowi Kamińskiemu.

Chodzi o zlecenie wykonania i wprowadzenie do obiegu fałszywych dokumentów dotyczących działek koło Mrągowa. Doszło do tego podczas prowokacji biura w ministerstwie rolnictwa. Rzeszowska prokuratura prowadzi śledztwo dotyczące nieprawidłowości w działaniach CBA w związku z tzw. aferą gruntową.

Fałszywe dokumenty miały uwiarygodnić prowokację przeciwko ówczesnemu ministrowi rolnictwa, Andrzejowi Lepperowi. Sfałszowane zostały nawet dokumenty samorządów, które miałby jakoby prowadzić procedurę w tej sprawie. W tak zastawione sidła miał wpaść wicepremier.

Jednak zdaniem prawników realizując taki plan CBA złamało prawo. Jak pisze „Newsweek” zgodnie z prawem służby specjalne mogą używać fałszywych dokumentów wyłącznie w celu zalegalizowania agentów. Sprawę bada rzeszowska prokuratura.

Kilka dni temu „Newsweek” poinformował, że CBA nie chce ujawnić Prokuraturze Okręgowej w Rzeszowie, czy miało sprawdzone informacje o łapówkarstwie Leppera. Prokuratorzy poprosili więc o interwencję w tej sprawie premiera Donalda Tuska. Jak donosi tygodnik, według opinii departamentu legislacyjno-prawnego resortu sprawiedliwości Centralne Biuro Antykorupcyjne w ogóle nie powinno zaczynać prowokacji. CBA nie miało bowiem wiarygodnych informacji, że Andrzej Lepper bierze łapówki.

Podobne wątpliwości pojawiły się także po zatrzymaniu byłej posłanki Platformy Obywatelskiej Beaty Sawickiej. Opinia w tej sprawie znajduje się na stronach internetowych Ministerstwa Sprawiedliwości. Ta opinia będzie częścią mojego raportu o działalności CBA. Może być ona dowodem, że szefowie CBA i prokuratury przekraczali świadomie prawo - powiedziała „Newsweekowi” minister Julia Pitera.