O sytuacji w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim szef MSWiA wiedział już kilka miesięcy temu. Marek Biernacki wiedział ale nie powiedział ani premierowi ani Ministrowi Sprawiedliwości bo, jak mówi, była to wiedza „operacyjna” a nie "prawna".

Kontrola goni kontrolę w śląskim Urzędzie Wojewódzkim. Dopiero co, sprawę korupcji skończyła tam badać specjalna rządowa komisja, a już są przymiarki do kolejnej inspekcji. Nowy wojewoda śląski Wilibald Winkler chce aby sprawą prasowych doniesień o korupcji w urzędzie zajęła się Najwyższa Izba Kontroli. W ten sposób nowy wojewoda chce uniknąć podejrzeń o próbę zatuszowania całej sprawy. Brak nadzoru wojewody nad pracownikami - to właśnie ujawniła komisja rządowa. Jej szef, minister Spraw Wewnętrznych i Administracji przyznaje, że wiedział wcześniej o błędach w pracy urzędu. Marek Biernacki był naszym gościem przy Krakowskim Przedmieśćiu 27: „Ta wiedza docierała do mnie i zresztą też prosiłem o te informacje przeszło dziesięć miesięcy temu” – powiedział Biernacki i dodał, że wiedzieli o tym ani Minister Sprawiedliwości ani nawet sam premier Jerzy Buzek: „Nie wiedział wcześniej o całej sprawie ponieważ dopiero po przełożeniu wiedzy operacyjnej, po sprawie żywieckiej, po sprawach tego typu, można to przedstawić. Nie można przedstawiać wiedzy operacyjnej, od informatorów, na wiedzę prawną i operować tymi informacjami.” – podkreślił szef MSWiA. Biernacki podkreśla, że reakcja na prasową publikację o korupcji nastąpiła szybko i są tego efekty: kilka spraw znalazło się w prokuraturze, a wojewoda śląski Marek Kempski i jego pierwszy zastępca Andrzej Gałażewski - stracili pracę. "To była reakcja rządu"- podkreśla szef MSWiA Marek Biernacki.

foto Marcin Wójcicki RMF Warszawa

08:49