Dziś przed sądem w Katowicach w procesie Katarzyny W. zeznawać jako świadek ma sąsiadka jej rodziców. To Żaneta N. miała znaleźć leżącą w sosnowieckim parku Katarzynę W. – pisze dziś „Fakt”. Katarzyna W. jest oskarżona o zabójstwo swojej półrocznej córki Madzi. Kobieta pierwotnie twierdziła, że ktoś porwał jej dziecko.

"Po ukryciu zwłok w Parku Żeromskiego Katarzyna W. udała się z pustym wózkiem pod dom swoich rodziców, gdzie odegrała resztę zaplanowanego dramatu. Na ul. Legionów ok. godz. 17.50 położyła się na alejce między blokami i czekała, aż ktoś ją znajdzie" - czytamy dziś w "Fakcie".

Gazeta dotarła do Żanety N., która widziała leżącą Katarzynę W. i pusty wózek. "Gdzie jest jej dziecko?!" Krzyczała głośno" - opowiadała "Faktowi" Żaneta N. w ubiegłym roku. Kobieta relacjonowała, że matka Madzi leżała na chodniku, twarzą do ziemi. Miała kaptur na głowie, ale nie miała żadnych obrażeń. Obok stał pusty wózek. "Za mną szło dwóch młodych mężczyzn, poprosiłam, by wezwali policję i pogotowie" - opowiada Żaneta N.

Cztery dni przed śmiercią Madzi Katarzyna W. szukała dla niej grobu?

Według "Faktu", o tym, że Katarzyna W. szykowała się do zbrodni, świadczą zeznania złożone przez Jadwigę J., kobietę, która widziała ją w Parku im Żeromskiego 20 stycznia. A więc na cztery dni przed śmiercią małej Madzi.

Jak twierdzi dziennik, na etapie prokuratorskiego śledztwa świadek zeznała, że ma w zwyczaju codziennie chodzić właśnie do Parku Dietla na spacery. Często widywała Katarzynę w parku z wózkiem, ale 20 stycznia zwróciła na nią szczególną uwagę. Tego dnia spotkała matkę Madzi około 15.00. Była brzydka pogoda, oprócz Jadwigi J. i Katarzyny W. w parku nikogo nie było.

Kobieta zwróciła uwagę na wózek, który wcześniej często widywała. Zdziwiło ją to, że wózek stoi obok krzaków, a Katarzyna W. krząta się w ruinach, jakby coś rozgrzebywała w ziemi.

Piąta rozprawa w procesie Katarzyny W.

Dziś przed Sądem Okręgowym w Katowicach odbędzie się piąta rozprawa w procesie Katarzyny W. Na poprzedniej zeznania składała m.in. matka oskarżonej oraz współosadzone z katowickiego aresztu.

Sprawa Katarzyny W. zaczęła się 24 stycznia 2012 r., gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według relacji matki dziecko miało zostać porwane z wózka w centrum miasta. Na początku lutego ciało dziecka znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu.

Zdaniem prokuratury Katarzyna W. plan zabójstwa przygotowywała co najmniej od 19 stycznia, wcześniej próbowała zatruć córkę tlenkiem węgla. 24 stycznia miała cisnąć dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to niemowlę przeżyło, dusić je przez kilka minut. Sama oskarżona twierdzi, że Magda zmarła na skutek wypadku. Według niej dziecko wypadło jej z rąk na podłogę i zmarło po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza.