Urząd marszałkowski ma prawo do pełnej kontroli podlegającego mu szpitala. Jako organ założycielski powinien sprawdzić czy placówka działa zgodnie ze swym statutem - mówi minister zdrowia w rozmowie z reporterką RMF FM. Ewa Kopacz odnosi się w ten sposób do afery w Pomorskim Centrum Traumatologii. Twierdzi, że urzędnicy powinni bardzie skrupulatnie kontrolować placówkę.

Gdańska placówka wykonała w ciągu dwóch lat aż siedemdziesiąt osiem nielegalnych operacji plastycznych. Kontynuowała nielegalną działalność nawet po tragedii szwedzkiej pacjentki , która zapadła w śpiączkę po zabiegu. W tej sytuacji - zdaniem minister - podstawowy grzech urzędu marszałkowskiego to akceptowanie działalności niezgodnej z prawem: Dyrektor, który podpisuje umowę z prywatną firmą, wiedząc, że w statucie nie ma takiej działalności, łamie prawo już na początku. Nie wyobrażam sobie, żeby zarządzał szpitalem dyrektor, który łamie prawo - mówi Kopacz.

Organ założycielski powinien go błyskawicznie rozliczyć z takich posunięć i po prostu usunąć ze stanowiska. Tłumaczenia o niewiedzy urzędników marszałkowskich nie przekonują Ewy Kopacz. Oni mogą kontrolować, ile tylko chcą. Jeśli tylko mają taką ochotę. Więc powinni mieć po pierwsze ochotę, a po drugie powinni korzystać ze swojego prawa. Minister zdrowia zaznacza, że kontrole powinny mieć miejsce zwłaszcza jeśli chodzi o tak podstawowe sprawy jak statut szpitala.