Robert Bąkiewicz podziękował prezydentowi Andrzejowi Dudzie za ułaskawienie. Duda zdecydował, że działacz środowisk narodowych nie będzie musiał odbyć obowiązkowej pracy na cele społeczne, którą zasądzono mu w 2023 r. Cała sprawa ma swoje korzenie jeszcze w 2020 r. i dotyczy wydarzeń z głośnych protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. "Z napastnika zrobiono ofiarę, a ze mnie – próbowano zrobić przestępcę i agresora" – napisał we wtorek Bąkiewicz.

Rober Bąkiewicz odniósł się do decyzji prezydenta we wpisie na Facebooku. Podziękował Andrzejowi Dudzie za ułaskawienie w sprawie "rzekomego sprawstwa kierowniczego naruszenia nietykalności cielesnej osoby znanej opinii publicznej jako tzw. 'Babcia Kasia'".

Działacz środowisk narodowych wskazał, że próbowano zrobić z niego przestępcę i agresora. Uznał, że jest to symbol czasów, "w których 'wolne sądy' potrafią działać na polityczne zlecenie, a nie w imię sprawiedliwości".

Protest z 2020 r. początkiem sprawy

Bąkiewicz przypomniał, że wyrok dotyczył wydarzeń z 2020 r. - momentu, gdy w Polsce odbywały się protesty przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. On sam w trakcie jednego z nich skonfliktował się m.in. z Katarzyną Augustynek (znaną jako "Babcia Kasia").

Sąd rejonowy w Warszawie skazał Bąkiewicza za użycie siły wobec protestujących kobiet na rok prac społecznych w wymiarze 30 godzin miesięcznie i 10 tys. nawiązki dla pokrzywdzonej oraz podanie wyroku do publicznej wiadomości. Wyrok zasadniczo został utrzymany w II instancji. Oskarżenie złożyła właśnie "Babcia Kasia".

Sam Bąkiewicz uważa, że w całym zdarzeniu nie doszło do żadnego czynu zabronionego, a "wszystko odbywało się przy obecności i aprobacie policji".

Działacz podkreślił, że jego zachowanie miało na celu obronę miejsca świętego oraz ładu i godności. Prezydentowi podziękował także za stanięcie m.in. w obronie osób wiernych Bogu i Ojczyźnie.

Prezydenckie ułaskawienie

Ułaskawienie Roberta Bąkiewicza przez Andrzeja Dudę jest częściowe. Dotyczy tylko kary ograniczenia wolności w postaci obowiązku pracy na cele społeczne. Pozostałe elementy wyroku - nawiązka dla pokrzywdzonej (10 tys. zł) i podanie wyroku do publicznej wiadomości - nie zostały objęte aktem łaski.

Decyzja głowy państwa wzbudziła różnorakie reakcje. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar napisał, że ułaskawienie "godzi w społeczne poczucie sprawiedliwości". Bodnar zarzucił Dudzie podważanie wartości konstytucyjnych. Wskazał, że Bąkiewicz, co stwierdziły sądy dwóch instancji, jest winny "bulwersującego przestępstwa".

Z kolei Marcin Warchoł, poseł PiS związany przez lata z resortem sprawiedliwości, podziękował prezydentowi za uwzględnienie jego wniosku o ułaskawienie Roberta Bąkiewicza. "Przywrócił Pan wiarę w prawo i sprawiedliwość. Bo w Polsce prawej i sprawiedliwej będą karani ci, którzy sięgają po przemoc i agresję, a nie ci, którzy bronią przed złem i dbają o bezpieczeństwo Polaków" - podsumował.