Po przesłuchaniu wszystkich świadków policja jest już prawie pewna, że wczorajsza tragedia w Tatrach, w której zginął 17-letni mieszkaniec Zakopanego to nieszczęśliwy wypadek.

Ustalono, że nastolatek, który szedł na Rysy, poślizgnął się na zlodowaciałym śniegu i zsunął się kilkaset metrów po zboczu.

Chłopak z poważnymi ranami głowy i klatki piersiowej został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w Zakopanem.

Niestety, zmarł po dwóch godzinach. Policja przesłuchała zarówno dwóch młodych ludzi, którzy razem z nastolatkiem wspinali się na szczyt, jak i świadków którzy widzieli tragedię.