Premier Ewa Kopacz nie zajmie się sprawą listu, który wysłał do niej szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Paweł Wojtunik poskarżył się szefowej rządu na posła PSL Jana Burego, którego działania miały zagrażać bezpieczeństwu funkcjonariuszy CBA. Bury na swojej stronie opublikował anonimy, w których pojawiały się między innymi nazwiska agentów.

Dramatyczny list szefa CBA nie zrobił większego wrażenia na szefowej rządu. Rozwiązanie problemu leży po stronie pana Wojtunika i prokuratury - mówi RMF FM rzecznik rządu Małgorzata Kidawa Błońska. Ewa Kopacz nie zamierza więc interweniować.

Zastanawia mnie, dlaczego list do pani premier trafia do opinii publicznej - mówi natomiast rzecznik w rozmowie z reporterem RMF FM. Jan Bury i zarzuty wobec niego to problem koalicjanta z PSL, a nie rządu - podsumowuje Kidawa-Błońska.

Przypomnijmy - w liście ujawnionym wczoraj Paweł Wojtunik alarmuje Ewę Kopacz, że działania Jana Burego "zagrażają bezpieczeństwu funkcjonariuszy CBA".

"W mojej ocenie, działanie Posła Jana Burego może skutkować realnym zagrożeniem bezpieczeństwa podległych mi funkcjonariuszy Delegatury CBA w Rzeszowie, ponieważ opublikowane przez niego informacje pozwalają na ich identyfikację" - napisał Wojtunik.

CBA prowadzi śledztwa przeciwko działaczom PSL z Podkarpacia, m.in. ws. kupowania głosów wyborców w wyborach samorządowych i korupcji w tamtym regionie. We wszystkie te historie zamieszani są współpracownicy Burego.

Po kolejnych działaniach CBA w tych sprawach na stronie internetowej posła Burego pojawił się m.in. anonim mówiący o działaniach rzeszowskiej delegatury CBA. To właśnie w nim miały pojawić się nazwiska agentów CBA, pracujących nad sprawą.

(abs)