Pomimo piątkowych ataków terrorystycznych, szefowie najbogatszych państw świata i Rosji, obradujący na szczycie G-8 w Szkocji, nie przerwali swojego zjazdu. Sprawa walki z terroryzmem zdominowała obrady szkockiego spotkania.

Zdaniem obserwatorów, szkockie spotkanie ma swojego nieformalnego zwycięzcę. Jest nim prezydent Stanów Zjednoczonych. Zamachy w Londynie pozwoliły George\'owi W. Bushowi ponownie wysunąć na pierwszy plan walkę przeciwko terroryzmowi. Zrobił to oczywiście kosztem innych spraw, w których Ameryka często jest krytykowana.

Swoją pozycję umocnił także Władimir Putin. Rosyjski prezydent mógł spokojnie pokazywać swoim zachodnim partnerom, że jego rządy oznaczają stabilizację w Rosji, a Zachód nie powinien w żadnym wypadku wspierać czeczeńskich organizacji. Zdaniem Putina, Czeczenia jest wylęgarnią terrorystów, którą należy zniszczyć. Ta szkocka strategia Putina okazała się skuteczna. Żaden z polityków obecnych na szczycie G-8 nie krytykował publicznie rosyjskiej polityki na Kaukazie.

Przywódcy zgromadzeni na szkockim szczycie zdążyli jednak zająć zdanie w kwestiach, które były przyczynkiem do ich spotkania. Przyznali 50 miliardów dolarów pomocy dla Afryki i 3 miliardy dolarów dla Autonomii Palestyńskiej. Dodatkowo kraje Trzeciego Świata uzyskają pomoc w walce z epidemią AIDS.

Jednak wielu afrykańskich polityków obawia się, że realizacja postanowień szczytu G-8 nie będzie łatwa, ponieważ uwaga bogatego Zachodu skupiona jest ponownie na zagrożeniu globalnym terroryzmem.