Szefowie kopalni Szczygłowice za 120 tysięcy złotych kupili ekspertyzę, według której do eksplozji metanu dojść nie mogło – pisze Rzeczpospolita. Do wybuchu tymczasem doszło w maju 2006 roku.

To było pół roku przed katastrofą w Halembie. W Szczygłowicach koło Gliwic wybuch metanu poparzył ośmiu górników. Sprawa przeszła bez echa tylko dlatego, że górnicy przeżyli. Ale w miejscu gdzie pracowali, w ogóle nie było metanomierzy. Najbliższy był dwa kilometry od epicentrum wybuchu – mówił w czwartek reporterce RMF FM jeden z poparzonych górników z kopalni Szczygłowice:

W Rzeczpospolitej broni się autor raportu, który mówi: Ekspertyzę wykonałem zgodnie ze sztuką i prawami fizyki. Ktoś podpowiada górnikom te wątpliwości.