Awantura rodzinna była przyczyną strzelaniny, do której doszło w nieczynnym schronisku na górze Grzybowiec między Piechowicami a Jagniątkowem na Dolnym Śląsku. 49-letni mężczyzna postrzelił w brzuch swojego 16-letniego syna. Stan chłopca jest ciężki.

Do dramatycznych wydarzeń doszło w poniedziałkowy wieczór w nieczynnym schronisku, w którym mieszkały cztery osoby: kobieta, mężczyzna, 16-letni chłopiec i 13-letnia dziewczynka.

Na pogotowie zadzwoniła kobieta, która poinformowała o strzelaninie. Powiedziała, że jej konkubent postrzelił swojego 16-letniego syna w brzuch - mówi podinspektor  Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej policji.

Kobiecie po strzelaninie udało się uciec ze schroniska razem z 13-letnią córką.

Według wstępnych ustaleń policji, mężczyzna strzelał z broni krótkiej.

Pogotowie zabrało chłopca do szpitala.W tym czasie jego ojciec zabarykadował się w jednym z pomieszczeń budynku, grożąc samobójstwem. Na miejsce policja wysłała kompanię antyterrorystyczną. Negocjacje trwały trzy godziny od 21. Po północy podjęta została decyzja o siłowym wejściu do budynku - informuje Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej policji.

Mężczyznę udało się obezwładnić, został przewieziony do policyjnego aresztu. Jeszcze dzisiaj zostanie przesłuchany przez prokuratora, który najprawdopodobniej postawi mu zarzut usiłowania zabójstwa.

Broń, z której strzelał 49-latek, jest w tej chwili badana przez biegłych. Wiadomo, że mężczyzna był trzeźwy.

(j.)