W Polsce dotąd 8 razy graliśmy z Anglikami. 6 tych spotkań odbyło się na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Wygraliśmy tylko raz - też w Chorzowie.

Mało kto wie, że pierwszy mecz z Anglią na "Śląskim" graliśmy w 1966 roku. Niedługo po tym meczu Anglicy zostali mistrzami świata. Przegraliśmy 1 do 0 - mówi Adam Pawlicki ze Stadionu Śląskiego. I wyciąga starą, stadionową kronikę. Zachował się w niej wpis zrobiony po tym meczu.

Ale ten najważniejszy mecz był kilka lat później, 6 czerwca 1993 roku. Na stadionie w Chorzowie było wtedy 95 tysięcy ludzi. Reakcja kibiców była tak żywiołowa, że Anglicy nazwali szybko to miejsce "Kotłem czarownic". I ta nazwa przylgnęła na stałe do chorzowskiego giganta.

Jedyne zwycięstwo

Mecz był historyczny z kilku powodów. Polska wygrała 2:0 i było to, jak dotąd, to jedyne zwycięstwo nad Anglikami. To w czasie tego meczu fatalnej kontuzji doznał Włodzimierz Lubański - jeden z najlepszych polskich piłkarzy w historii. To zresztą on był strzelcem jednej z dwóch zdobytych wtedy bramek. Kto strzelił pierwszego gola - nie wiadomo jednoznacznie do dziś. Gola przyznano Robertowi Gadosze, który wykonywał rzut wolny. Ale możliwe też, że bramkę zdobył Jan Banaś, który dotknął piłkę w ostatniej chwili. Mówi się też o golu samobójczym, bo piłka mogła też dotknąć któregoś z Anglików.

20 lat później Stadion Śląski w czasie meczu Polska - Anglia był z kolei widownią krwawych starć stadionowych bandytów. Wcześniej, w drodze na mecz, w jednym z tramwajów, kibic ze Szczecina został zabity nożem.

Gigantyczny plac budowy

W połowie lat 90. zaczęło się remontowanie i przebudowywanie chorzowskiego stadionu, które trwa praktycznie... do dziś. Stadionowa płyta i teren wokół niej to teraz wielki plac budowy. Ciągnąca się latami inwestycja kosztowała setki milionów złotych. Data ukończenia prac na razie nie jest znana.