Sąd odrzucił zaskarżenie na areszt dla 37-letniego Krzysztofa S. - ojca 12-letniego Daniela z Izdebek na Podkarpaciu. W połowie listopada chłopiec zaginął. Był poszukiwany przez dwa dni.

Sąd odrzucił zaskarżenie na areszt dla 37-letniego Krzysztofa S. - ojca 12-letniego Daniela z Izdebek na Podkarpaciu. W połowie listopada chłopiec zaginął. Był poszukiwany przez dwa dni.
Ojciec Daniela pozostaje w areszcie /Krzysztof Kot /RMF FM

12-letni Daniel S. zaginął w połowie listopada w podkarpackich Izdebkach. Dziecko zostało odnalezione po dwóch dobach w okolicznym lesie. Na jaw wyszły wówczas informacje o trudnej sytuacji w rodzinie; koszmarze, jaki rozgrywał się w domu chłopca. Chodzi o wykorzystywanie seksualne jego młodszego rodzeństwa.

Ojciec 12-letniego Daniela został aresztowany na trzy miesiące. Postawiono mu dwa zarzuty - narażenie syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz obcowania płciowego lub dopuszczenia się innej czynności seksualnej wobec dziecka poniżej 15. roku życia. Śledczy podejrzewają, że wykorzystywana seksualnie mogła być kilkuletnia siostra Daniela.

Prokuratura nie zdradza jednak szczegółów sprawy ze względy na dobro dzieci.

Wiadomo, że dziewczynka przeszła badania w szpitalu w Brzozowie. Pozostałe rodzeństwo przebywa w specjalistycznej placówce opiekuńczej, a ich matka Joanna S. została przewieziona do szpitala na obserwację. Cały czas jest w placówce.

O dalszym losie rodzeństwa zadecyduje najprawdopodobniej sąd. Krzysztofowi S. grozi do 12 lat więzienia.

Chłopca przez dwa dni szukało tysiąc osób

12-letni Daniel zaginął 13 listopada, wyszedł do mieszkającej w pobliżu babci. Po kilku godzinach rodzice nastolatka zgłosili zaginięcie syna na policję. Daniel ma problemy z komunikacją, jest leczony neurologiczne.

Chłopiec został odnaleziony po dwóch dobach poszukiwań, w których uczestniczyło tysiąc osób. Towarzyszył mu jego pies Misiek. Do akcji poszukiwawczej zaangażowano Wojska Obrony Terytorialnej, w akcję włączyli się też mieszkańcy. Błąkającego się po lesie chłopca pomógł odnaleźć miejscowy grzybiarz, który zauważył kundelka. Pies doprowadził grzybiarza i policjantów do miejsca pobytu chłopca. Wychłodzony i przestraszony 12-latek nie miał butów, przez ponad dwie doby błąkał się po leśnych ścieżkach bez jedzenia i picia. Jego stan mimo to był dobry. 


(mpw)