Zatrzymany w styczniu przez ABW pod zarzutem szpiegostwa Chińczyk Weijing W. pozostanie w areszcie do lipca - dowiedziała się PAP w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Taką samą decyzją sąd podjął wobec zatrzymanego w tej samej sprawie Polaka Piotra D.

Samodzielna Sekcja Prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie podała w czwartek, że łączny sześciomiesięczny okres aresztu skończy się 7 lipca po godz. 6.00. Przed tą datą prokuratura będzie musiała wnieść o przedłużenie aresztu, jeśli do tej pory pozostawanie zatrzymanych w odosobnieniu uzna za nadal konieczne.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego na początku stycznia zatrzymała pod zarzutem szpiegostwa Weijinga W. jednego z dyrektorów polskiego oddziału chińskiego koncernu telekomunikacyjnego Huawei oraz Piotra D. - w przeszłości funkcjonariusza polskich służb specjalnych, który pełnił ważne funkcje w innych instytucjach publicznych związane z informatyzacją.

Z materiałów zgromadzonych przez ABW wynika, że obaj prowadzili działalność szpiegowską przeciwko Polsce - mówił wówczas PAP rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn. Zostali zatrzymani w związku z informacją i dowodami zgromadzonymi przez ABW, które pozwoliły na postawienie zarzutów udziału w działalności obcego wywiadu przeciwko Polsce. Za takie przestępstwo grozi kara od roku do 10 lat więzienia.

Po zatrzymaniu W. firma Huawei podała, że zwolniła go z pracy. W oświadczeniu przekazanym w styczniu PAP stwierdził, że jest niewinny, a postawiony mu zarzut jest bezpodstawny i krzywdzący. Oświadczenie Weijinga Stanisława W. przekazał wówczas PAP jego obrońca Bartłomiej Jankowski.

Oświadczam stanowczo, że jestem niewinny - napisał W. po zatrzymaniu pod zarzutem działania w obcym wywiadzie przeciwko Polsce. Zaznaczył, że ze względu na to, że sprawa jest tajna, ani on, ani jego obrońca nie mogą publicznie odnieść się do niej, ani szczegółowo komentować.

Mam jednak prawo ocenić, po zapoznaniu się z całością materiału dowodowego w sprawie, że postawiony mi zarzut jest całkowicie bezpodstawny i strasznie krzywdzący - stwierdził W. Zapewnił, że nigdy świadomie nie miał kontaktu ani nie współpracował z jakimkolwiek wywiadem "w szczególności z wywiadem chińskim".

Deklarował w oświadczeniu, że kocha Chiny - swoją ojczyznę i ma nadzieję, że ona o nim nie zapomni, ale nigdy nie wziąłby udziału "w czymkolwiek, co mogłoby wyrządzić krzywdę Polsce i Polakom".

Zadeklarował też, że według jego wiedzy firma Huawei jest niewinna "a wszystkie negatywne opinie, jakie są formułowane wobec Huawei w kontekście mojego zatrzymania są pozbawione jakichkolwiek podstaw". Jedynym celem mojej pracy było rozwinięcie współpracy pomiędzy Huawei a Polską w obszarze inwestycji i rozwoju zaawansowanych technologii - napisał.

Podał, że mieszka w Polsce od ponad 12 lat, ożenił się i tu 2,5 roku temu urodził się jego syn i zapewnił, że chciałby go "wychować w Polsce jako chińskiego i polskiego patriotę". Przypomniał też swoją ścieżkę nauki i kariery - po ukończeniu Pekińskiego Uniwersytetu Języków Obcych uczył się w studium języka polskiego dla cudzoziemców Uniwersytetu Łódzkiego.

Po studiach najpierw pracował w Chinach - w firmie importującej kosmetyki i biżuterię z bursztynu z Polski do Chin, a od połowy 2006 roku do początku 2011 roku w Konsulacie Generalnym Chińskiej Republiki Ludowej w Gdańsku. Wrócił do Chin, ale już w połowie 2011 roku znalazł pracę w polskim oddziale Huawei jako menadżer ds. public relations - relacjonował swoją karierę.

W styczniowym oświadczeniu zapewnił, że dołoży wszelkich starań, żeby oczyścić swoje dobre imię i "pomóc polskim władzom wyjaśnić wszystkie okoliczności tej sprawy".

Niejawne śledztwo ABW w tej sprawie nadzoruje Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.