Kierowca, który w lipcu spowodował wypadek polskiego autokaru w Serbii, jest już w Polsce. Mężczyzna usłyszał prokuratorskie zarzuty i przyznał się do winy. W serbskim areszcie spędził trzy miesiące. Teraz został ponownie aresztowany w Polsce.

Kierowcy, którego do Polski przywieźli policjanci w specjalnym konwoju, grozi do ośmiu lat więzienia. To wysoka kara, więc dlatego sąd zgodził się na tymczasowy areszt. Polski prokurator postawił mężczyźnie zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy lądowej. Kierowca przyznał, że popełnił błąd i w czasie jazdy na chwilę odwrócił głowę. Nie było natomiast – jak twierdzi prokurator – przekroczenia prędkości.

Śledztwo dotyczące wypadku trwa dalej, prokurator czeka na analizę techniczną autokaru, którego wrak jest już w Polsce. A poza wypadkiem prokuratorzy interesują organizatorami wyjazdu, czyli biurem podróży i firmą przewozową. Śledztwo może się zakończyć na przełomie roku.

Do wypadku niedaleko Nowego Sadu w Serbii doszło na początku lipca. Autobusem jechali turyści ze Śląska. Zginęło sześć osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.