Około 4 tys. osób uczestniczyło w Paradzie Równości, która przeszła ulicami Warszawy. W jej trakcie doszło tylko do kilku incydentów z udziałem kontrmanifestantów – sympatyków Młodzieży Wszechpolskiej.

Przed Sejmem policja zatrzymała pięć osób, które próbowały przedrzeć się przez kordon w stronę uczestników marszu. Na Placu Konstytucji kilkanaście osób protestujących przeciwko paradzie zostało usuniętych z jezdni przez policję. Położyli się tam, aby zablokować trasę przemarszu.

Ponadto przez kilkadziesiąt minut trwały utarczki słowne z uczestnikami kontrmanifestacji zorganizowanej przez Młodzież Wszechpolską. Konfrontacja wisiała w powietrzu. Policjanci jednak skutecznie powstrzymali manifestantów. Skończyło się na epitetach, obraźliwych okrzykach i piosenkach - po jednej i drugiej stronie ulicy.

Parada Równości przeszła spod Sejmu do Placu Bankowego. Jej uczestnicy nieśli ze sobą tęczowe transparenty, tablice m.in. z hasłami "Homofobia stop" i balony. Skandowali hasła: "Polska wolna od faszystów" i "Tu się leczy nacjonalizm". Na czele pochodu jechała kolorowa platforma z głośnikami, z których rozlegała się muzyka.

Wśród uczestników Parady Równości zobaczyć można było m.in. posłów lewicy Ryszarda Kalisza, Joannę Senyszyn i Jerzego Wenderlicha. A także zagranicznych polityków, m.in. liberalnego posła z Holandii Borisa van der Hama, niemiecką posłankę z Partii Zielonych Claudię Roth i szwedzką minister do spraw europejskich Cecilię Malmstroem.

Parady Równości organizowane są w Warszawie od 2001 r. W 2005 r. władze Warszawy zakazały parady motywując to względami bezpieczeństwa. Zakazały także niektórych z kilku wieców, które miały zastąpić przemarsz.

Na początku maja tego roku Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał, że zakaz naruszył Europejską Konwencję Praw Człowieka. Trybunał uznał, że władze Warszawy złamały zagwarantowane w art. 11 Konwencji prawo do zgromadzeń i pokojowego wyrażania poglądów, a także zakaz wszelkiej dyskryminacji i prawo do skutecznego środka odwoławczego.