PiS chce, by Andrzej Sośnierz objął funkcję szefa Narodowego Funduszu Zdrowia. Wprawdzie kandydatura ta wzbudzała wcześniej duże wątpliwości, ale teraz okazała się idealna. Sośnierz zastąpiłby Jerzego Millera, który przeszedłby do resoru finansów.

I choć w polityce nie ma nagłych miłości, to są za to nagłe potrzeby, a PiS w tej chwili odczuwa nagłą potrzebę znalezienia kilkunastu brakujących głosów. Wiadomo natomiast, że Andrzej Sośnierz wciąż ma dobry kontakt z kilkoma niezadowolonymi posłami Platformy; mówi się o 7-8 osobach.

Adam Lipiński wiceprezes PiS-u od dawna nie ukrywa zainteresowania takim transferem, bo w ten sposób – choć tego już nie mówi – można na jednym ogniu upiec dwie pieczenie. Uczynić rząd nieco mniej mniejszościowym i zagrać na nosie władzom Platformy.

Pozostaje jeszcze kwestia Jerzego Millera, który już raz był wiceministrem finansów. Wiadomo, że ekonomiczna ławka PiS-u jest krótka, więc obecny szef NFZ jak znalazł pasuje na stanowisko zwolnione przez Cezarego Mecha. Poza tym wymiana ma jeszcze jeden atut: gdyby Zyta Gilowska zechciała startować w wyborach na prezydenta stolicy, PiS nie musiałby gorączkowo poszukiwać nowego ministra finansów.