Około 10 badań i konsultacji lekarskich miał 39-latek, który tydzień temu zmarł w izbie przyjęć Sosnowieckiego Szpitala Miejskiego. Placówka dziś przedstawiła chronologię tych badań. Z relacji rodziny wynika, że mężczyzna ze spuchniętą i siną nogą 9 godzin czekał na profesjonalną pomoc lekarską. Szpital broni się i podaje dokładne godziny kolejnych działań personelu szpitala.

To były badania z zakresu diagnostyki obrazowej i laboratoryjne. Pierwsze miało zostać zlecone kwadrans po zarejestrowaniu pacjenta w izbie przyjęć. Odbyło się też kilka konsultacji lekarskich.

Prezes szpitala w komunikacie na ten temat podkreślił, że nie ma żadnego usprawiedliwienia dla sytuacji, do której doszło w szpitali. Do czasu wyjaśnienia sprawy lekarz, który prowadził 39-letniego pacjenta, nie będzie pełnił swoich obowiązków.

Dziś kontrolę w szpitalu rozpoczęło biuro Rzecznika Praw Pacjenta.

Rodzina twierdzi, że mężczyzna otrzymał pomoc po 9 godzinach, gdy konał

Sprawę śmierci 39-letniego Krzysztofa nagłośnili w mediach społecznościowych jego bliscy. Jak relacjonowała na Facebooku szwagierka zmarłego Anna Siwecka, mężczyzna miał opuchniętą i siną nogę od kolana w dół. Został skierowany do szpitala przy ul. Zegadłowicza w trybie pilnym przez lekarza rodzinnego, który uznał, że wszystko wskazuje na zator zagrażający życiu.

Według kobiety personel szpitala długo nie reagował właściwie na cierpienie pacjenta, którego stan się pogarszał, ani na skargi jego najbliższych. Proszeni o pomoc lekarze mieli ograniczać się jedynie do zdawkowych pytań. Profesjonalną pomoc mężczyzna miał otrzymać po upływie około dziewięciu godzin, kiedy już konał. Mężczyzna miał być kilkakrotnie reanimowany, jednak zmarł.

Śledztwo w tej sprawie, prowadzone początkowo przez Prokuraturę Rejonową Sosnowiec-Południe, przejęła Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Taka decyzja zapadła ze względu na skomplikowany charakter sprawy. W prokuraturze okręgowej jest dział specjalizujący się w sprawach błędów medycznych, zajmą się nią właśnie prokuratorzy z tego działu - tłumaczy rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach prok. Marta Zawada-Dybek.