Jeszcze dzisiaj ekspert ds. pożarnictwa ma zbadać samochód, w którym uwięzieni chłopcy, 2-letni Kuba i 3-letni Bartek zostali poparzeni. Matka, jak mówiła, zostawiła chłopców tylko na chwilę. W tym czasie poszła odebrać córkę ze szkoły. Kiedy wróciła, z samochodu wydobywały się już kłęby czarnego dymu.

Eksperci przypuszczają, że przyczyną pożaru mógł być niedopałek papierosa pozostawiony przez matkę. Biorą pod uwagę także zwarcie jakieś instalacji. Być może ktoś podłączał głośniki i źle, bądź wcale nie zaizolował kabli. Niewykluczone też, że w rękach któregoś z chłopców znalazły się zapałki lub zapalniczka.

Zobacz również:

Pewne jest, że kiedy matki nie było w samochodzie nikt do środka nie mógł niczego wrzucić. Samochód był zamknięty.

Przyczyny wybuchu ognia ustali powołany przez policję biegły do spraw pożarnictwa, który dokładnie przyjrzy się spalonemu i okopconemu wnętrzu pojazdu.

Być może odpowiedź znajdzie tuż za fotelem kierowcy, gdzie usiąść miała córka kobiety. To tam właśnie tylna kanapa samochodu jest najbardziej spalona.

W ustaleniu przyczyn mogą pomóc również świadkowie. Oni przez kilka najbliższych dni mają być przesłuchiwani przez policję.