Były poseł SdPL Grzegorz G. oskarżony o prowadzenie samochodu po pijanemu i ucieczkę przed próbującymi go zatrzymać policjantami stanął dziś przed sądem. Jak tłumaczy nie był pijany, a zataczał się i bełkotał ponieważ bolała go głowa i kręgosłup.

Dopiero druga blokada na ulicach miasta skutecznie zastopowała brawurową ucieczkę posła. Odmówił on jednak dmuchania w balonik, więc akt oskarżenia opiera się głównie na zeznaniach świadków i opinii biegłego.

Wyjaśnienia posła były bardzo obszerne i barwne. Część uczestników tego spotkania mogła odbierać moje niektóre zachowania jako trochę nienaturalne. Było to jednak wynikiem moich komplikacji zdrowotnych. A przecież jest znany z tego, że na imprezach pić nie lubi. Żeby jednak nikogo nie urazić udaje, że pije: Zawsze starałem się mieć przy sobie naczynie z sokiem i tam wlewałem alkohol - dodaje.

Z policjantami rozmawiało mu się miło i nikogo nie szarpał. Nie uciekał też ulicami Bydgoszczy – tylko był zamyślony: Ciągle zastanawiałem się kto na mnie donosi, kto wysyła za mną policję. Tak, najwyraźniej ktoś się na niego uwziął.