Senat przyjął bez poprawek nowelizację ws. zasad inwigilacji autorstwa PiS. Ma ona być wykonaniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2014 roku. Za jej przyjęciem bez poprawek głosowało 56 senatorów, 28 było przeciw, a 3 wstrzymało się od głosu. Przepadł wniosek mniejszości PO, by odrzucić całą nowelę. Teraz trafi ona do podpisu prezydenta.

Senat przyjął bez poprawek nowelizację ws. zasad inwigilacji autorstwa PiS. Ma ona być wykonaniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2014 roku. Za jej przyjęciem bez poprawek głosowało 56 senatorów, 28 było przeciw, a 3 wstrzymało się od głosu. Przepadł wniosek mniejszości PO, by odrzucić całą nowelę. Teraz trafi ona do podpisu prezydenta.
Sprawozdawca, senator Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Rusiecki (po lewej) podczas posiedzenia Senatu /Paweł Supernak /PAP

W czwartek i piątek Senat debatował nad uchwaloną 15 stycznia przez Sejm nowelizacją kilkunastu ustaw regulujących działania służb specjalnych. Dotyczy ona głównie zasad pobierania przez te służby danych telekomunikacyjnych, internetowych i pocztowych oraz prowadzenia kontroli operacyjnej.

W lipcu 2014 roku TK orzekł, że niekonstytucyjne są: część podstaw prawnych kontroli operacyjnej, brak niezależnej kontroli pobierania danych telekomunikacyjnych przez służby, brak zasad niszczenia podsłuchów osób zaufania publicznego (np. adwokatów czy dziennikarzy), brak obowiązku niszczenia zgromadzonych danych nieprzydatnych. TK nakazał również określić maksymalny czas trwania czynności operacyjnych wobec jednostki, która w rozsądnym czasie po ich zakończeniu powinna być o nich informowana.

Spór o dane internetowe

Wobec przegłosowania wniosku o przyjęcie noweli bez poprawek nie głosowano już wniosków mniejszości. Zgłosili je głównie senatorowie PO, chcąc m.in. wyeliminować z noweli zapisy dotyczące pobierania danych internetowych przez służby drogą online. Wyrok TK nie obejmował internetu - podkreślali.

Według Bogdana Klicha (PO), swobodne pobieranie tych danych jest "gigantycznym zagrożeniem dla swobód obywatelskich". Internet powinien pozostać przestrzenią wolności. Dziś to następna domena publiczna zawłaszczana przez władzę - mówił. Dodał, że dane te powinny być pobierane według dotychczasowych zasad, czyli na pisemny wniosek służb do operatorów sieci, a nie online.

Senatorowie PiS zapewniali natomiast, że żadnej inwigilacji internetu nie będzie. Zastępca koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik podkreślał, że obawy senatorów PO są płonne, bo ustawa ogranicza uprawnienia służb, a nie wolność w internecie. Zaznaczał, że nowela wprowadza sądową kontrolę pobierania wszelkich danych oraz niszczenie danych zbędnych. Dodał również, że po dane internetowe wiele razy sięgano pod rządami koalicji PO-PSL i że czyniły to także służby podległe Klichowi jako szefowi MON.

Zastępca koordynatora specsłużb: Jesteśmy otwarci - jak trzeba będzie, będziemy dokonywać zmian

Senatorowie PO zgłaszali również wątpliwości m.in. co do nieinformowania obywateli o tym, że byli inwigilowani, czy nieefektywności sądowej kontroli następczej pobierania wszelkich danych, a także, by można było je pobierać tylko przy najpoważniejszych przestępstwach i gdy inne metody są nieskuteczne.

Sprawozdawca Jarosław Rusiecki z PiS przyznawał, że w ustawie są "pewne mankamenty", ale rząd deklarował, że będą prace udoskonalające ją, a nowela musi wejść w życie 7 lutego, bo inaczej służby nie będą miały podstaw do wielu działań - 6 lutego wchodzi bowiem w życie wyrok TK, który wymusił wprowadzenie zmian w przepisach.

Zastępca koordynatora specsłużb Maciej Wąsik przekonywał, że sądy nie są przygotowane do uprzedniej kontroli pobierania danych telekomunikacyjnych - przypomniał, że było 2,4 mln zapytań o nie rocznie. Według niego, uprzednia kontrola oznaczałaby paraliż i sądów, i służb. Jesteśmy otwarci - jak trzeba będzie, będziemy dokonywać zmian - deklarował.

Nowelę kwestionowały m.in.: cała opozycja, Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar (zapowiedział już zresztą zaskarżenie noweli w tym kształcie do Trybunału Konstytucyjnego), Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, Krajowa Rada Sądownictwa, Rada ds. Cyfryzacji, Naczelna Rada Adwokacka, Krajowa Rada Radców Prawnych i organizacje pozarządowe.

Najbardziej krytykowano - także w Senacie - zapisy o danych internetowych, czyli zakresie każdorazowego skorzystania z usługi świadczonej drogą elektroniczną, np. adresów odwiedzanych stron, wpisów w wyszukiwarce, adresów email. Dziś służby występują po te dane do operatorów i firm internetowych na "potrzeby prowadzonych postępowań" pisemnie - i taką drogą je dostają.

Nowela wprowadza natomiast dostęp do tych danych online - przez tzw. bezpieczne połączenie internetowe (największe firmy utworzą je na swój koszt - Sejm przyjął poprawkę Nowoczesnej, by zwolnić od tego mniejsze firmy). Po dane służby będą mogły sięgać w celu "zapobiegania lub wykrywania przestępstw", "ratowania życia lub zdrowia ludzkiego bądź wsparcia działań poszukiwawczych" czy "realizacji zadań ustawowych". Na pozyskanie treści np. maila czy czatu nadal będzie - tak jak dziś - potrzebna uprzednia zgoda sądu.

Inne postanowienia nowelizacji i zastrzeżenia krytyków

Kontrola operacyjna to dziś podsłuch, przegląd korespondencji i przesyłek (na co zgodę wyraża sąd). Dane telekomunikacyjne to informacje, czyj jest numer telefonu komórkowego, wykazy połączeń, dane o lokalizacji telefonu oraz numer IP komputera. Służby sięgają dziś po nie w każdej niemal sprawie, bez względu na wagę przestępstwa (obecnie sąd tego nie kontroluje).

Zgodnie z nowelizacją, kontrola operacyjna - po uprzedniej zgodzie sądu - ma polegać na: podsłuchu; podglądzie osób w "pomieszczeniach, środkach transportu lub miejscach innych niż publiczne"; kontroli korespondencji (w tym elektronicznej); kontroli przesyłek; uzyskiwaniu danych z "informatycznych nośników danych, telekomunikacyjnych urządzeń końcowych, systemów informatycznych i teleinformatycznych". Łączny okres kontroli nie może przekroczyć 18 miesięcy (nie dotyczy to kontrwywiadu).

Sąd okręgowy będzie miał prawo do kontroli post factum pozyskiwania przez służby danych telekomunikacyjnych, pocztowych i internetowych. Uprawnione organy raz na pół roku będą przekazywały do sądu odpowiednie sprawozdania. Sąd mógłby zapoznać się z materiałami uzasadniającymi udostępnienie danych. Minister sprawiedliwości ma przedstawiać co roku Sejmowi i Senatowi informację o przetwarzaniu danych i wynikach kontroli.

Zdaniem krytyków noweli, sądowa kontrola pobierania danych nie będzie realna, bo będzie się odbywała na podstawie ogólnych sprawozdań, a sąd będzie mógł, ale nie będzie musiał, weryfikować, czy dane pobrano zasadnie. Ponadto - jak zaznaczano - sąd nie będzie miał narzędzi, by żądać od służb określonych czynności przy stwierdzeniu nieprawidłowości.

W nowelizacji znalazł się zapis zgłoszony w trakcie prac sejmowych przez rząd: że jeśli służby uzyskają informacje będące tajemnicą obrończą lub spowiedzi, to będą one natychmiast niszczone. W przypadku innych tajemnic zawodowych (np. dziennikarskiej, zwykłej adwokackiej czy lekarskiej) to sąd ma decydować, czy będą one mogły być wykorzystane w postępowaniu, czy też będą zniszczone. Od zgody sądu na wykorzystanie w postępowaniu tajemnicy adwokackiej, dziennikarskiej czy lekarskiej osoba, której tajemnica dotyczy, nie będzie się mogła odwołać (nowela daje to prawo tylko prokuraturze).

Mimo że Trybunał Konstytucyjny postulował skrócenie okresu przechowywania billingów, w noweli utrzymano ustawowy 12-miesięczny okres. Dane, które w ocenie prokuratora nie mają znaczenia dla postępowania karnego, będą podlegać niezwłocznemu zniszczeniu.

Według organizacji pozarządowych, nowelizacja pozwala na śledzenie przez służby danej osoby za pomocą GPS, bo obserwacja w miejscach publicznych nie podlega kontroli sądu. Według nich, służby mogłyby też posługiwać się oprogramowaniem szpiegowskim w celu dostępu do "informatycznego nośnika danych i telekomunikacyjnego urządzenia końcowego" (jak zapisano w noweli).

(edbie)