Rządzący Azerbejdżanem Ilham Alijew jest oficjalnym gościem prezydenta Kwaśniewskiego. Przyjmowany jest z honorami, bo Polska chce, by azerska ropa popłynęła rurociągiem Odessa-Brody. Gdy w grę wchodzi ekonomia, pytania o demokrację przestają być ważne.

Klan Alijewów w sposób autorytarny od 12 lat sprawuje władzę nad Azerbejdżanem. Najpierw przez 10 lat u sterów zasiadał ojciec Ilhama, były generał KGB. Dwa lata temu na następcę namaścił syna. W tej postsowieckiej republice dochodzi więc do fałszowania wyników wyborów, a opozycjoniści trafiają do więzienia.

Ale dziś ekonomia zdaje się przesłaniać prawdziwy obraz rządów Alijewa. Polska bardzo docenia wielkie przemiany, które zachodzą w Azerbejdżanie, gdy chodzi o demokratyzację kraju – mówił na dzisiejszym spotkaniu prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Inne zdanie w tej sprawie ma jednak Witold Hebanowski, działacz Demokratycznego Azerbejdżanu i obserwator ostatnich sfałszowanych wyborów prezydenckich. W Azerbejdżanie panuje „demokracja rodzinna” – mówi Hebanowski. Wszyscy są dobrzy, jeżeli są w ramach rodziny lub przyjaciół rodziny Alijewa. To typowy postsowiecki autorytaryzm – wyjaśnia.

Polska, tolerując autorytarne rządy w Azerbejdżanie, wkracza w ślepą uliczkę – uważa publicysta Wojciech Jagielski. Takie dosyć zakłamane stanowisko. W dalszej perspektywie na tym się tylko i wyłącznie straci. Wg niego podczas jesiennych wyborów parlamentarnych, możliwy jest przewrót według ukraińskiego scenariusza.