"Branża pirotechniczna twierdzi, że akcje społeczne i wezwania do niestrzelania w sylwestra nie psują interesów" – pisze “Rzeczpospolita”. "Tylko w tę jedną noc w roku Polacy wystrzelą w powietrze ponad 500 mln zł" – wylicza dziennik.

"Branża pirotechniczna twierdzi, że akcje społeczne i wezwania do niestrzelania w sylwestra nie psują interesów" – pisze “Rzeczpospolita”. "Tylko w tę jedną noc w roku Polacy wystrzelą w powietrze ponad 500 mln zł" – wylicza dziennik.
Zdj. ilustracyjne /Paweł Supernak /PAP

Dziennik podkreśla, że pirotechniczna oferta jest dostosowana do każdej kieszeni. Najtańsze fajerwerki można już kupić za niespełna 10 zł.

"Jak duża jest to branża, trudno precyzyjnie wycenić. W kraju produkcja sztucznych ogni niemal nie istnieje, towar sprowadzany jest głównie z Chin. Liczy się kilkunastu największych importerów, którzy sprzedają fajerwerki dystrybutorom" - podaje "Rzeczpospolita". "Fajerwerki sprzedają się wszędzie, jednak nie jest to rynek masowy. Poza głównym sezonem są dostępne w sklepach specjalistycznych" - wyjaśnia.

Jak przypomina gazeta, fajerwerki są towarem pod specjalnym nadzorem i dlatego duże placówki wprowadzają je do swojej oferty przed Nowym Rokiem albo w karnawale. "Rynek profesjonalny, nadzorowany przez wojsko, to ok. 5 proc. rynku amatorskiego" - zauważa "Rzeczpospolita".

(mn)