Uchwalenie proponowanych zmian w ustawie hazardowej w ekspresowym tempie bez żadnych poprawek to mrzonki – tak wynika z rozmów reportera RMF FM Mariusza Piekarskiego z przedstawicielami klubów parlamentarnych. Posłowie PiS, SLD, a nawet PSL domagają się od Donalda Tuska gotowego projektu, a nie ustnych zapowiedzi rzekomego ukrócenia samowoli lobby hazardowego.

Parlamentarzyści obawiają się, że szumny pomysł premiera może się skończyć wyłącznie na twardych zapowiedziach. Podają przykład chemicznej kastracji pedofilów, dlatego przed złożeniem deklaracji: „Popieramy i uchwalimy projekt bez poprawek”, chcą go najpierw zobaczyć, także po to, by sprawdzić intencje Tuska. Nie chciałbym później czytać w gazecie, że zamknięcie tego hazardu (…) pomogło kilku innym kolegom Platformy Obywatelskiej, którym nie chciał wylać dziecka z kąpielą - mówi lider SLD Grzegorz Napieralski. O wylewaniu dziecka z kąpielą mówi też koalicjant PO – PSL. Stanisław Żelichowski wątpi, czy krucjata Donalda Tuska będzie skuteczna. Posłuchaj:

Na razie szanse na ekspresowe uchwalenie ustawy hazardowej są minimalne. Najpierw przykład musi dać rząd, bo projektu jeszcze nie ma.

Policja czeka na nowe przepisy

Na wejście w życie nowej ustawy czeka jednak policja. To będzie – zdaniem Komendy Głównej Policji – cios w finanse grup przestępczych. Funkcjonariusze twierdzą, że nowy pomysł znacznie utrudni gangom pranie brudnych pieniędzy z wykorzystaniem automatów. Te urządzenia bowiem doskonale nadają się do legalizowania potężnych kwot pochodzących z przestępczej działalności.

Jeżeli mamy do czynienia z punktem, który stoi w szczerym polu, do którego nikt nie przychodzi, i ten punkt wykazuje spory zysk, to powstaje pytanie, kto ten zysk spowodował? - mówi Mariusz Sokołowski z KGP. Jak dodaje, dziś praktycznie nie ma możliwości skontrolowania, ile osób grało na automatach i ile pieniędzy zostało do nich wrzuconych, dlatego trudno udowodnić, że nawet kilkusettysięczny obrót na jednej maszynie jest nielegalny. Rzecznik policji podkreśla, że zyski z takich operacji są potężne, bo właściciele odprowadzają od jednego automatu jedynie 180 euro.

Rząd Donalda Tuska opowiada się za całkowitym zakazem prowadzenia biznesu związanego z automatami o niskich wygranych poza kasynami. Mówi też „nie” wideoloteriom i grom hazardowym w Internecie. Premier obiecał, że w ciągu dwóch tygodni rząd przyjmie gotowy projekt o grach liczbowych i hazardowych.

Tymczasem hazard po cichu wciska się wszędzie. W Stargardzie Szczecińskim automaty do gier stanęły w dwóch sklepach należących do ogólnopolskiej sieci handlowej. Dyskont zwykle kusi niższymi cenami towarów, teraz - wabi ludzi światełkami nadziei na zysk. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Grzegorza Hatylaka: