Niedopuszczalna próba rozszerzenia konfliktu na cały kraj - tak przedstawiciele ministerstwa zdrowia komentują rozwój wydarzeń wokół konfliktu w Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu. Pielęgniarki walczą tam z dyrekcją o podwyżki pensji w wysokości 450 złotych. W czwartek zorganizowały przed placówką pikietę, kilka pielęgniarek rozpoczęło też strajk okupacyjny.

Szefowa OZZPiP Dorota Gardias zapowiedziała również, że możliwy jest strajk pielęgniarek w całym kraju.

Przedstawiciele resortu zdrowia przyznają, że ewentualny strajk generalny białego personelu może okazać się kłopotliwy. Będziemy mieli problem - przyznał na konferencji prasowej Jakub Szulc:

Szulc wierzy jednak, że próba eskalacji konfliktu się nie powiedzie. Ze strony urzędników resortu zdrowia padają też znane argumenty: że mamy kryzys, więc wszelkie roszczenia finansowe są nierozsądne.

Ponadto - zdaniem resortu - biały personel w Radomiu zarabia więcej, niż sam twierdzi. Średnie wynagrodzenie brutto to jest kwota 3258 złotych, a nie 2200 złotych - podkreślał Jakub Szulc:

A - jak dodał - czterysta na pięćset zatrudnionych pielęgniarek zarabia ponad 3400 złotych.