Pielęgniarki i położne ze Szpitala Specjalistycznego w Radomiu ogłosiły strajk okupacyjny. Biały personel od ponad tygodnia prowadzi tam protest, domagając się podwyżek pensji o 450 złotych. Dyrekcja placówki oferuje natomiast pielęgniarkom jedynie jednorazowe wypłaty po tysiąc złotych brutto. W czwartek przed szpitalem zorganizowano pikietę, na którą zjechały pielęgniarki z całej Polski.

W czwartek po południu dziewięć sióstr zamknęło się w pokoju dyrektora. Jak twierdziły, zamierzają protestować w ten sposób do skutku. Nie jesteśmy same. Śpiwory nam dostarczono, w miarę szybko dziewczyny zorganizowały tutaj wszystko - powiedziały reporterowi RMF FM Mateuszowi Wróblowi:

W oknach szpitala pojawił się również transparent z napisem: Strajk okupacyjny.

Na demonstrację przed radomskim szpitalem przybyło w sumie około dwustu pielęgniarek z całej Polski. Jak poinformowała szefowa Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych Dorota Gardias, w ciągu kilku dni ma zapaść decyzja, czy strajk w Radomiu zostanie rozszerzony na cały kraj.

Tymczasem czwartkowy protest przebiegał bardzo spokojnie. Pielęgniarki w czarnych ubraniach stały przed wejściem do szpitala. W rękach trzymały transparenty, m.in. z napisami: Dość głodowych pensji!Wszystkie razem się skrzykniemy i podwyżkę dostaniemy. Żądały, by dyrektor placówki wyszedł do nich. Jak dowiedział się nasz reporter, kierownictwo zaprosiło pielęgniarki na rozmowy. Poprzednie - wtorkowe - zakończyły się fiaskiem. Biały personel po raz kolejny obniżył wówczas żądania dotyczące podwyżek z 500 do 450 złotych.

Lekarze skarżą się natomiast, że sytuacja w placówce jest bardzo zła, zwłaszcza, gdy do szpitala trafi nowy pacjent. Wtedy medycy muszą prosić pielęgniarki o pomoc. Wszystko pracuje na granicy bezpieczeństwa chorych. Musimy w każdej sytuacji zagrożenia życia prosić zespół interwencyjny o pracę - stwierdził jeden z lekarzy. Posłuchaj:

Radomski szpital jest jedną z największych lecznic w regionie. Przyjmuje pacjentów nie tylko z Radomia, ale i z sąsiednich powiatów. Placówka zatrudnia 1500 osób, z czego ok. 600 to pielęgniarki i położne. Dyrekcja szacuje, że w szpitalu przebywa obecnie ok. 200 pacjentów; w sumie jest tam 600 łóżek. Placówka ma 20 mln zł długu, z czego 5 mln zł to zobowiązania wymagalne. Prawie 80 proc. budżetu szpitala pochłaniają wynagrodzenia.