Aż dziesięciu turystów ratowali wczoraj ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Osiem osób trzeba było transportować śmigłowcem wprost z tatrzańskich szlaków do zakopiańskiego szpitala. Większość poszkodowanych została ranna, zsuwając się po stromych i ośnieżonych żlebach.

Już dawno ratownicy TOPR nie odnotowali tak dużej liczby wypadków w ciągu jednego dnia. Turyści najwyraźniej zapomnieli, że w Tatrach jeszcze nie ma wiosny, a na szlakach wysokogórskich wciąż leży sporo śniegu. Ludzie są nieprzygotowani do tych warunków. W Polsce jest już w tej chwili lato, a tu jest prawdziwa zima. Trzeba mieć twarde buty, czekan, raki i umiejętności w posługiwaniu się tym sprzętem - powiedział reporterowi RMF FM zastępca naczelnika TOPR Mieczysław Ziach.

Najbardziej pechowa okazała się wczoraj Świnicka Przełęcz, gdzie w odstępach kilku godzin niemal dokładnie w tym samym miejscu spadło trzech turystów. Ratownicy apelują, aby unikać najwyższych partii Tatr, dopóki śnieg nie stopnieje.