Ponad połowa karetek nie wyjechała dziś do pracy w Gdańsku. Także tam ratownicy medyczni przystąpili do protestu, który zgodnie z zapowiedziami potrwać może nawet do 10 października.

Tylko w Gdańsku aż 8 na 14 karetek nie ma obsady. Jak usłyszał nasz reporter od władz gdańskiego pogotowia, ratownicy wzięli zwolnienia. W tym momencie opóźnienia w bieżącym rozdysponowywaniu karetek sięgają od 5 do nawet 20 minut. W Sopocie na 3 karetki, całodobowo obsadzić można tylko jedną, kolejną już tylko na 12 godzin. Jak dowiedział się nasz dziennikarz, dzisiaj Lotnicze Pogotowie Ratunkowe zostało wysłane do omdlenia. W tym czasie nie było dostępnej żadnej innej załogi.

Według władz gdańskiej stacji, która koordynuje pracę pogotowia, w dużej części województwa nie ma problemów z karetkami. Nasi dziennikarze pytają o ten protest od rana u wojewody pomorskiego - czekamy na oficjalne dane dotyczącego całego regionu.

Do protestu ratowników odniósł się dziś kolejny raz Minister Zdrowia Adam Niedzielski. Jak mówił, w tej sprawie podpisano zostało porozumienie z Ogólnopolskim Komitetem Protestacyjnym Ratowników Medycznych, ale rozmowy o wycenie usług związanych z ratownictwem medycznym trwają - jeśli lokalnie występują jakiejś nieporozumienia, to są to - jak ocenił minister - nieporozumienia na linii ratownicy i ich pracodawcy.