Miesiąc temu w liście do premier Beaty Szydło ratownicy medyczni zażądali podwyżek: 800 złotych już teraz, we wrześniu - 1 200 zł i za rok - 1 600 zł. Na razie nie otrzymali żadnej odpowiedzi. Czekają na nią do końca dnia, potem zaczną działać i to bardzo intensywnie. "Jeżeli nie będzie żadnej odpowiedzi, z bólem serca to mówię, to będziemy musieli podjąć akcję protestacyjną w wymiarze ogólnopolskim" - powiedział reporterowi RMF FM Roman Badach-Rogowski, szef związku zawodowego ratowników medycznych.

Miesiąc temu w liście do premier Beaty Szydło ratownicy medyczni zażądali podwyżek: 800 złotych już teraz, we wrześniu - 1 200 zł i za rok - 1 600 zł. Na razie nie otrzymali żadnej odpowiedzi. Czekają na nią do końca dnia, potem zaczną działać i to bardzo intensywnie. "Jeżeli nie będzie żadnej odpowiedzi, z bólem serca to mówię, to będziemy musieli podjąć akcję protestacyjną w wymiarze ogólnopolskim" - powiedział reporterowi RMF FM Roman Badach-Rogowski, szef związku zawodowego ratowników medycznych.
zdjęcie ilustracyjne /Krzysztof Kot /RMF FM

Na razie szczegóły planowanego przez ratowników medycznych protestu nie są znane. Niech to będzie swojego rodzaju zaskoczenie - powiedział Roman Badach-Rogowski, szef związku zawodowego ratowników medycznych.

Jak podkreślił, protest ma uderzyć nie w pacjentów, a organy administracyjne, które mogą zostać sparaliżowane.

Roman Badach-Rogowski w rozmowie z Pawłem Balinowskim powiedział, że nie chce jeszcze odsłaniać wszystkich kart.

Pewne jest, że jeśli chodzi o żądania ratowników to dla rządu ostatni dzwonek. A jak mówią sami zainteresowani - na początek wystarczyłoby spotkanie z premier Beatą Szydło.

APA