Prokuratura Okręgowa w Poznaniu ponownie umorzyła śledztwo w sprawie sterylizacji Wioletty Szwak. Według śledczych nie doszło do złamania prawa. Zabieg u mieszkanki Błot Wielkich wykonano dwa lata temu tuż po porodzie. Kilka dni później kobiecie decyzją sądu odebrano córkę.

Decyzja o umorzeniu została podjęta przez poznańską prokuraturę już po raz drugi. W styczniu 2010 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa w tej sprawie i przekazał prokuratorowi sprawę do dalszego prowadzenia.

Jak tłumaczyła rzeczniczka prokuratury decyzję podjęto m.in. na podstawie ekspertyzy biegłego lekarza. Uznał on, że działania lekarzy przy zabiegu były konieczne z medycznego punktu widzenia. Według prokuratury, kobieta przed porodem podpisała zgodę na cesarskie cięcie i wszelkie inne zabiegi potrzebne w trakcie skomplikowanego porodu, a zabieg sterylizacji był zasadny, biorąc pod uwagę stan zdrowia kobiety i stopień skomplikowania jej ciąży.

Jak dodała, podczas drugiego postępowania ponownie przesłuchano wszystkie osoby: zarówno pracowników szpitala, jak i poszkodowaną.

Najbardziej szczegółowo przesłuchano panią doktor wykonującą zabieg i asystującego jej lekarza. Zgromadzony materiał dowodowy wysłano do biegłego. Jak stwierdził biegły, działania lekarki w trakcie zabiegu miały swoje uzasadnienie kliniczne, nie było możliwości wybudzenia pacjentki i zapytania jej o zdanie, bo zagrożenie, które nastąpiło, było nagłe i nieprzewidywalne - dodała.

Decyzja prokuratury błędna

Małgorzata Heller-Kaczmarska reprezentująca Wiolettę Szwak powiedziała, że decyzja prokuratury w tej sprawie jest błędna.

Przez cały czas w toku postępowania twierdzono, że trzeba było sterylizować, bo była obawa przyszłej ciąży. Dopiero gdy sąd zajął stanowisko, że nie może to być podstawą sterylizacji, lekarz operujący zaczął dramatyzować, jak ciężki był zabieg - powiedziała Heller-Kaczmarska.

Jak dodała, rozważa złożenie w imieniu Wioletty Szwak aktu oskarżenia do sądu.

Sprawa dotyczy matki, której decyzją Sądu Rejonowego w Szamotułach kilka dni po porodzie została odebrana córeczka. Różę przekazano rodzinie zastępczej. We wrześniu 2009 roku dziecko na mocy decyzji szamotulskiego sądu wróciło do rodziców.

W trakcie badania szpitalnej dokumentacji okazało się, że w trakcie porodu kobieta została wysterylizowana.

Pierwszą decyzję prokuratury o umorzeniu uchylił sąd. Zdaniem sądu, uzasadnienie umorzenia było zbyt lakoniczne i nie przedstawiało sposobu rozumowania prokuratora umarzającego postępowanie.

Róża, córka Wioletty Szwak, która przyszła w lipcu 2009 roku na świat w szamotulskim szpitalu i zaraz po porodzie została odebrana rodzinie, obecnie - na mocy decyzji sądu w Szamotułach - mieszka z rodzicami.

Dziecko będzie przebywało u biologicznych rodziców do czasu rozstrzygnięcia sprawy dotyczącej ograniczenia praw rodzicielskich małżeństwa Szwaków wobec czworga ich dzieci. Sprawa toczy się przed szamotulskim sądem.

W sprawę odebranego rodzicom noworodka włączyli się: Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Praw Obywatelskich i minister sprawiedliwości.