Emocjonującym sporem rzeczoznawców zakończył się kolejny dzień procesu posła Platformy Obywatelskiej Sławomira Nowaka oskarżonego o niewpisanie drogiego zegarka do oświadczenia majątkowego. Eksperci różnili się zarówno w wycenach wartości przedmiotu – od 11 do 15 tysięcy złotych – jak i tego, w jakim jest on stanie. „Jest sponiewierany, porysowany, jakby przy betoniarce w nim pracował. Chyba użytkownik go nie szanuje” – stwierdził jeden z nich.

We wtorek były minister transportu nie pojawił się w sądzie (nie ma takiego obowiązku), ale jego obrońcy, mecenasi Piotr Kardas i Paweł Broniszewski przynieśli na rozprawę zegarek, aby trzej eksperci, sąd i prokurator, mogli dokonać ponownych oględzin.

Najniżej, bo na 11 tysięcy, wartość zegarka ocenił Jan Bochenek, inżynier mechanik, który z powodu niespójności swej opinii został nawet wykreślony z listy biegłych sądowych. Jak mówił przed sądem, dokonując wyceny przyjął założenie, że chodzi o zegarek skradziony, bez certyfikatu, pudełka i gwarancji. No nie wiem, czemu tak wyszło. Przyjmowałem wartość, za jaką ewentualny złodziej sprzedał tę rzecz - mówił na rozprawie. Na dzień wydawania opinii miałem ceny na taki zegarek z portali internetowych. Ale identycznego modelu jak ten opiniowany - nie znalazłem, tylko porównywałem podobne i przyjąłem średnią cenę na ten model - wyjaśniał.

Kolejny biegły, zegarmistrz Henryk Jadowski uznał, że zegarek Sławomira Nowaka po zakupie (czyli w czasie, gdy poseł musiał składać oświadczenia majątkowe) był wart minimum 15 tys. zł. Są bardzo drobne ślady użytkowania zegarka. Widać, że jest bardzo szanowany - ocenił. Tym spowodował protest kolejnego eksperta, Marka Binia. Heniu, zapłacę ci tysiaka, jak ty go sprzedasz za 15 tysięcy zł. Jest sponiewierany, porysowany, jakby przy betoniarce w nim pracował. Chyba użytkownik go nie szanuje - powiedział rzeczoznawca. Jego zdaniem zegarek Nowaka w czasie, gdy miał on składać oświadczenia majątkowe, wart był między 11 a 12 tys. zł.

Potem wszyscy, począwszy od sędziów, przez adwokatów i prokuratora, oglądali zegarek Nowaka przez lupę. W ten sposób, że czasomierz ma wyszczerbione szkiełko, jest też mocno porysowany na klamrze.

Nowak uważa, że jest niewinny

Sławomir Nowak, były minister transportu i były członek Platformy Obywatelskiej oskarżony jest o złożenie w latach 2011-13 pięciu fałszywych oświadczeń majątkowych (poselskich i ministerialnych), w których nie ujawnił, że ma zegarek wart więcej niż 10 tys. zł. Za tak opisane przestępstwo grozi do 5 lat więzienia.

Polityk nie przyznaje się do zarzutu. Twierdzi, że pokazywał się z tym zegarkiem publicznie, więc nigdy nie chciał go ukrywać. Mówił przed sądem, że nie wiedział, iż musi wpisywać do oświadczenia przedmioty osobiste takie jak zegarek, zaś ten był zaległym prezentem od rodziców i żony na 35. urodziny. Według paragonu ze sklepu, kosztował 20,5 tys. zł, a cena katalogowa to 28 tys. zł. O zniżkę miał się postarać przyjaciel Nowaka, stały klient sklepu.

(mn)