Współpracownica byłego ministra transportu Sławomira Nowaka, która wypełniała jego oświadczenie majątkowe zeznała w sądzie, że ma do siebie pretensje, iż nie podpowiedziała mu, że trzeba tam wpisać zegarek. "Nie miałam wtedy takiej wiedzy, nie wiedziałam, że trzeba go wpisywać" - tłumaczyła Karolina K.

We wtorek Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście kontynuował proces Sławomira Nowaka, oskarżonego o złożenie w latach 2011-13 pięciu fałszywych oświadczeń majątkowych (poselskich i ministerialnych), w których nie ujawnił, że posiada zegarek wart więcej niż 10 tys. zł. Za tak opisane przestępstwo grozi do 5 lat więzienia. Były minister nie przyznaje się do zarzutu. Twierdzi, że pokazywał się z tym zegarkiem publicznie, więc nigdy nie chciał go ukrywać.

We wtorek sąd drugi raz przesłuchiwał jako świadka Karolinę K., która współpracowała z Nowakiem w czasie, gdy był on posłem i ministrem. Odczytano jej zeznania złożone w CBA i w prokuraturze.

Karolina K. zapewniła, że do oświadczeń majątkowych przywiązuje dużą wagę, bo to sprawy ważne i poważne. Twierdziła też - i podtrzymała to w sądzie - że nie pytała swego szefa o wartość zegarka. Krępowałabym się, zadając mu takie pytanie - mówiła. Jej zdaniem, do rubryki "rzeczy ruchome o wartości powyżej 10 tys. zł" należy wpisać samochody, bo tak wynika z dopisku w tej rubryce: "Rzeczy ruchome, w przypadku samochodu wpisać rocznik". Kobieta przyznała jednocześnie, że nigdy nie przeszkolono jej z wypełniania oświadczeń majątkowych i opierała się jedynie na tym, co zobaczyła w oświadczeniach innych osób zobowiązanych do jego składania; nigdy też nie spytała Nowaka, jak się wypełnia taki dokument.