W przyszłym roku w szkołach podstawowych zrobi się tłok. Do pierwszych klas trafi ponad pół miliona dzieci. Rok później - o sto tysięcy więcej - wynika z wyliczeń "Dziennika Gazety Prawnej".

Jak pisze gazeta, operacja posłania sześciolatków do szkół przeprowadzana jest na dwóch najbardziej licznych rocznikach, urodzonych w latach 2008 i 2009. Dla nauczycieli oznacza to pracę. Dla rodziców problemy - powrót drugiej i trzeciej zmiany w szkole i o wiele więcej klas.

Jak twierdzi w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" demograf Krystyna Iglicka, rektor Uczelni Łazarskiego, efekt będzie taki, że spadnie jakość nauczania i warunków, w jakich odbywać się będzie kształcenie dzieci.

Dodatkowo, na kolejnych etapach edukacji, znacznie wzrośnie konkurencja. Będzie to dotyczyło zwłaszcza zdawania do gimnazjów, szkół średnich i na studia.