Patron stolicy Wielkopolski jak co roku przejechał nim 11 listopada na czele parady. Nazajutrz rano konia już nie było.

Złodziejami okazali się dwaj mężczyźni, którzy chyba chcieli ukarać Św. Marcina za to, że po raz pierwszy dosiadł aluminiowej figury na kołach. To dzięki tym kołom, złodzieje przeciągnęli rumaka w inne miejsce. Waga zrobiła chyba jednak swoje, bo porzucili zwierzę na pobliskim skwerze, a sami udali się do pobliskiego baru, aby się wzmocnić.

W tym czasie konia zobaczył pracownik aresztu, który powiadomił policjantów. Ci zatrzymali konia i jego chwilowych właścicieli. Pijani mężczyźni tłumaczyli, że był to tylko żart.