Już ponad dobę trwa akcja strażaków na pogorzelisku w zakładzie przetwarzającym odpady w Myszkowie w Śląskiem. W czwartek rano doszło tam do niebezpiecznego pożaru. Strażacy potrzebowali ponad pięciu godzin, żeby opanować ogień, a kłęby gestego, czarnego dymu widoczne były z wielu kilometrów. W najgorszym momencie na miejscu było ponad 30 wozów strażackich.

Strażakom udało się już zgasić pożar na składowisku odpadów. Cały czas trwa dogaszanie hali, która w czasie akcji zawaliła się. Niedługo na miejscu ma się pojawić specjalistyczny sprzęt i wtedy będzie można zacząć rozbieranie i wyburzanie pozostałości po zniszczonej hali. Prace wyburzeniowe mogą potrwać nawet cały dzień.

Straty po pożarze na pewno będą duże, niebawem zacznie się ich szacowanie. Mogłyby być jeszcze większe, ale na szczęście strażakom udało się uratować kilka stojących w pobliżu ciężarówek oraz pomieszczenia biurowe.

O przyczynach pożaru na razie nikt nie mówi. Jak tylko na miejscu zdarzenia będzie bezpiecznie, teren zostanie przekazany policji, która zajmie się sprawą. 

Opracowanie: