Nie uda się dzisiaj przesłuchać i postawić zarzutów 60-latkowi, który w sobotę - prowadząc po pijanemu - potrącił samochodem w Ziomakach koło Siedlec na Mazowszu dwóch chłopców w wieku 7 i 9 lat. Jak ustalił dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski, stan chłopców jest ciężki. O życie młodszego z nich lekarze wciąż walczą.

Przypomnijmy, 60-latek - prowadząc auto pod wpływem alkoholu - wypadł z drogi, wjechał na chodnik i potrącił dwóch znajdujących się tam chłopców. Z miejsca wypadku uciekł: po przejechaniu kilkuset metrów wpadł jednak do rowu i uderzył w drzewo. Próbował jeszcze jechać dalej, ale został zatrzymany przez policjantów.

Badanie wykazało, że miał w organizmie dwa promile alkoholu.

Ranni chłopcy są w ciężkim stanie.

Jak ustalił Mariusz Piekarski, 9-latek przeszedł wieczorem operację. 7-latek ma poważne obrażenia głowy. Lekarze wciąż walczą o jego życie.

Przesłuchanie sprawcy wypadku możliwe będzie prawdopodobnie dopiero jutro - o ile 60-latek zdąży wytrzeźwieć.

Nie dość, że "wydmuchał" dwa promile, to jeszcze - jak usłyszał od policjantów nasz dziennikarz - był to utrwalony alkohol: mężczyzna nie trzeźwiał bowiem przez dłuższy czas.

Co więcej, 60-latek, mieszkaniec sąsiedniej miejscowości, miał orzeczony przez sąd zakaz prowadzenia pojazdów - również za jazdę po pijanemu - ważny jeszcze przez rok.

Wszystkie te okoliczności - ale przede wszystkim: stan zdrowia potrąconych chłopców - będą mieć wpływ zarówno na zarzuty, jakie usłyszy 60-latek, jak i ostateczny wymiar kary. Mężczyźnie grozi co najmniej 4,5 roku więzienia.

Opracowanie: