Ultramaratończyk ponownie zmienił zdanie i zdecydował, że wystartuje w greckich zawodach Spartathlon. Teraz przez Polskę i Europę biegnie w intencji... źle traktowanych psów.

Ultramaratończyk ponownie zmienił zdanie i zdecydował, że wystartuje w greckich zawodach Spartathlon. Teraz przez Polskę i Europę biegnie w intencji... źle traktowanych psów.
Piotr Kuryło /Artur Reszko /PAP

Po opublikowaniu nagrania z monitoringu schroniska pod Augustowem, na którym widać, jak Piotr Kuryło przywiązuje szczenną sukę do bramy i zostawia ją w upale, w internecie i mediach zawrzało. Zdecydowana większość osób negatywnie (mówiąc łagodnie) oceniła jego zachowanie. Pod naporem krytyki i reakcji sponsorów, którzy wycofali się z reprezentowania sportowca, Kuryło postanowił zrezygnować z biegu do Aten. O niereprezentowanie województwa podlaskiego poprosiły nawet władze województwa. Kuryło tłumaczył, że padł ofiarą nagonki, wyraźnie dawał znać, że nie rozumie całego zamieszania wokół jego osoby. Teraz, kiedy znowu biegnie z Augustowa do Aten w internecie znowu zaroiło się od komentarzy. Są też te, które bronią jego zachowania. Czy słusznie?

Trzeba podkreślić, że Piotr Kuryło nie jest osobą nieznaną. To sportowiec, który może pochwalić się m.in. czterokrotnym udziałem w Spartathlonie, gdzie w 2007 roku, na trasie 246 kilometrów zajął drugie miejsce. Głośno o nim było również, kiedy przebiegł Polskę ze wschodu, na zachód i z północy na południe oraz, kiedy w 2011 roku zakończył swój bieg dookoła świata. Przebył wtedy około 20 tysięcy kilometrów. Jest to niewątpliwie sportowiec z sukcesami, sportowiec, którego wiele osób chce naśladować. Przez to, że jest wzorem dla innych i sam siebie określa jako "dobrą duszę" informacja o jego zachowaniu wobec psa została przyjęta tak, a nie inaczej. Od osoby, która jest idolem młodych biegaczy wymaga się po prostu więcej. To jest tak jak z aktorem, który po pijanemu jechał samochodem. Po takiej informacji od razu wiemy, jakie będą komentarze.

Według Piotra Kuryło problemu nie ma, bo mógł przecież zostawić psa przywiązanego do drzewa. Internauci na pewno nie kupią takiego wytłumaczenia. Na bieg do Aten na pewno nikt nie decyduje się z dnia, na dzień. Sportowiec musiał sobie zdawać sprawę z tego, że psa trzeba będzie zostawić. Jego rodzina na pewno też. Reakcji jednak nie było, mimo że zdobyć numer telefonu do schroniska jest bardzo łatwo. Jest nawet na bramie, do której przywiązany został pies. Teraz w mediach Piotr Kuryło z jednej strony przyznaje, że zrobił źle, z drugiej mówi, że to nie był jego pies, on go tylko uratował od głodu. Trzeba pamiętać, że pies to nie zabawka i przywiązuje się do swojego opiekuna.

Sprawą na pewno zajmie się prokuratura w Augustowie, do której wpłynęło zawiadomienie w tej sprawie. W całej sytuacji zabrakło jednego słowa - przepraszam, na które wydaje się czekają setki internautów. Bycie sportowcem to nie tylko branie udziału w zawodach, dobre wyniki, sukcesy. To również bycie przykładem dla innych.