Asysta policji przy wyjeździe karetki do osoby zatrutej dopalaczami - takie zasady wprowadził sztab kryzysowy w województwie śląskim. W nocy z niedzieli na poniedziałek pogotowie odebrało kolejnych 20 wezwań do osób podtrutych dopalaczami. Dwanaście, pochodziło z rejonu Katowic. Od czwartku w regionie było już ponad 200 zatruć dopalaczami.

Jeszcze w poniedziałek w śląskim urzędzie wojewódzkim rozpocznie się kolejne posiedzenie sztabu kryzysowego dotyczące dopalaczy. Ratownikom medycznym musi towarzyszyć policja - bo agresja - oprócz utraty kontaktu z otoczeniem, to jeden z objawów zażycia dopalacza "Mocarz", który tak masowo jest teraz używany. W Bytomiu, mimo założonych kajdanek i zapięcia pasami w karetce, młody mężczyzna zaatakował ratowników. Dyrektor pogotowia, mówił też o przypadku osoby, która po zażyciu dopalacza biegała po mieszkaniu z siekierą. W jednym ze szpitali w Katowicach, trzeba było obezwładnić dwie agresywne osoby.

Agresywni i przestraszeni

Tracą kontakt z otoczeniem i są agresywni. Nie jedzą, nie piją - mdleją i wymiotują. Tak w większości zachowują się osoby zatrute dopalaczami. Od czwartku w całym regionie śląskim było już ponad 200 zatruć dopalaczami.

Były to osoby w wieku od 16 do 35 lat. Ale zdarzają się też 14-latkowie. Przeważnie są to mężczyźni, chłopcy. Trafiają do nas z domów, ale również miejsc publicznych, potrafią znaleźć się na przystanku autobusowym i dziwnie się zachowywać. Ludzie boją się takich osób. Natomiast z domu przeważnie wzywają pomocy rodzice, najbliżsi. Opowiadają, że coś dzieje się z ich dzieckiem - mówi RMF FM Joanna Turak ratownik medyczny z pogotowia w Katowicach.  

Stan młodego mężczyzny, który po zażyciu dopalaczy trafił do szpitala w Sosnowcu jest bardzo ciężki. Inne osoby, jak tylko poczują się lepiej, odmawiają leczenia. Tak było m.in. z kobietą w ciąży. Bywa również tak, że uciekają ze szpitali, by nie narazić się na kontakt z policją.

Narada w MSW

Na poniedziałek szefowa MSW Teresa Piotrowska zwołała naradę z komendantami wojewódzkimi policji. Mają zwalczyć "Mocarza" i inne dopalacze. Wojnę ze środkami odurzającymi - którą  zaczął rząd Donalda Tuska - na razie państwo przegrywa. Owszem, można wygrać z "Mocarzem", ale jego miejsce natychmiast zajmie równie, albo jeszcze bardziej trująca substancja o zmienionym składzie i innej nazwie. Na rynku bez przerwy pojawiają się nowe dopalacze, które w niemal nieograniczony sposób można też kupić w internecie.

Wakacje sprzyjają dopalaczom

Skąd nagle tak dużo środka o nawie "Mocarz" znalazło się na rynku? Sprzedaży sprzyjają wakacje. Jedna z hipotez zakłada również, że być może ktoś bardzo szybko chciał się pozbyć znacznych ilości tej substancji. Jest to środek chemiczny, który od 1 lipca znajduje się w znowelizowanej ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii.

Oznacza to, że po zmianie przepisów - i to jest powód tak gwałtownej sprzedaży - za handel tym środkiem może grozić do 12 lat więzienia. Dwoje dilerów w Katowicach policjanci zatrzymali dzięki tzw. informacjom operacyjnym. W Bytomiu, policję, zawiadomili rodzice, którzy zorientowali się, że ich dzieci kupiły dopalacze. Jak powiedział RMF FM Jacek Pytel z katowickiej policji, ważny wątek śledztwa to ustalenie skąd dilerzy mają dopalaczy.

Tylko w tym roku, w całym województwie śląskim, sprawdzono 24 sklepy sprzedające dopalacze. 15 z nich zamknięto. Nałożone kary sięgnęły prawie dwóch milionów złotych. Choć kontroli sanepidu przybywa - w pierwszym półroczu tego roku było ich już 70, czyli więcej niż w całym ubiegłym roku - rośnie też liczba osób zatrutych zakazanymi substancjami. W tym roku było już 600 przypadków zatruć, czyli tyle, ile przez cały ubiegły rok.

(ug)