"Z prawdopodobieństwem, a nawet pewnością możemy stwierdzić, że znaleźliśmy ciało 5-letniego Dawida" - poinformował Mariusz Mrozek, rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji. O tym, że jest to ciało chłopca świadczy między innymi jego ubranie. Jak ustalili reporterzy RMF FM, ciało dziecko znajdowało się w zaroślach w pobliżu zbiornika wodnego. Było przykryte trawą.

Policjanci znaleźli ciało dziecka na trasie między Warszawą a Grodziskiem Mazowieckim. O tym, że jest to Dawid świadczy m.in. ubiór chłopca.

Odnalezione przez policję ciało dziecka znajdowało się w zaroślach, blisko zbiornika wodnego, było też przykryte trawą - dowiedział się reporter RMF FM Patryk Michalski. Jeden z policjantów zauważył charakterystyczne dziecięce buciki. Najprawdopodobniej w poniedziałek prokuratorzy mają poinformować o procesowych szczegółach po odnalezieniu ciała - jak wszystko na to wskazuje - 5-letniego Dawida.

Będą oczywiście przeprowadzone okazania z udziałem rodziny, będą czynności wyznaczone przez prokuratora, jednak uznaliśmy, że prawdopodobieństwo jest na tyle duże, że ta informacja musi być przekazana - mówił Mariusz Mrozek, rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji.

Żałuję, że to najgorsza z możliwych informacji, jakie mamy do przekazania - dodawał.

Jak zapewniał, do dyspozycji rodziny Dawida jest cały zespół policyjnych psychologów. Z rodziną są funkcjonariusze, którzy od początku prowadzili poszukiwania.

Policja na razie nie chce mówić o tym, w jaki sposób chłopiec zmarł. Ze względu na olbrzymią tragedię, która dotknęła tę rodzinę, ze względu na bliskich, którzy wczoraj chowali ojca chłopca, a dzisiaj dowiadują się, że stracili również jednego z najmłodszych członków swojej rodziny, wszelkie dywagacje, spekulacje na ten temat mogą poczekać. Proszę o uszanowanie bólu, jaki towarzyszy tej rodzinie i uszanowanie pamięci tego chłopca - mówił Mariusz Mrozek. 

"Finał najgorszy z tych, jakie mogą być"

W akcję poszukiwania chłopca byli zaangażowani policjanci, strażacy i żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. Były to największe poszukiwania w dotychczasowej historii polskiej policji. Nigdy akcja poszukiwawcza nie była zakrojona na większą skalę, nigdy nie było w to zaangażowane więcej ludzi, więcej sprzętu - podkreśla Mrozek. Tutaj nikt nie mógł z góry założyć, że chłopiec żyje lub nie. Uprzedzaliśmy, że każdą informację będziemy weryfikować. Nie odpuszczaliśmy. Robiliśmy to powtarzając wielokrotnie tę samą drogę, sprawdzając każdy szczegół - mówił rzecznik KSP.

Finał niestety jest najgorszy z tych, jakie mogą być - dodawał.

Poszukiwania 5-letniego Dawida trwały od nocy z 10 na 11 lipca.  10 lipca około godziny 17 chłopca z domu w Grodzisku Mazowieckim zabrał ojciec i odjechał w nieznanym kierunku. Mężczyzna mógł poruszać się na trasie pomiędzy Grodziskiem Mazowieckim a lotniskiem Okęcie.

Po czterech godzinach, przed 21:00 policjanci dostali zgłoszenie, że ojciec 5-latka nie żyje - rzucił się pod pociąg. Ta tragiczna informacja została przez funkcjonariuszy potwierdzona.

Rodzice chłopca nie mieszkali razem. Według naszych informacji konflikt rodzinny może być znaczącym tłem tej historii.

Pełnomocnik matki Dawida kilka dni przed śmiercią ojca Dawida powiadomił śledczych o tym, że mężczyzna stosował przemoc wobec kobiety. Pismo w tej sprawie wpłynęło do policji dzień przed zaginięciem 5-latka.

Ojciec dziecka zanim rzucił się pod pociąg kontaktował się z matką 5-latka. Wysłał jej wiadomość tekstową.