Po kilku dniach gwałtownych ulew pogoda w całej Polsce zdecydowanie poprawi się - przewidują synoptycy. Wysokie temperatury ułatwią usuwanie skutków podtopień. Rząd już przeznaczył na ten cel prawie 2 mln złotych.

Synoptycy zapowiadają, że już w środę Polska znajdzie się w zasięgu rozległego wyżu sięgającego znad Azorów przez Europę zachodnią i centralną aż po Skandynawię. W południe ciśnienie w Warszawie wyniesie 1007 hPa i będzie rosło. Na termometrach zobaczymy od 16 stopni Celsjusza nad morzem aż do 25 stopni na zachodnie kraju. 

W kolejnych dniach temperatury w całej Polsce będą coraz wyższe. Możliwe, że w weekend na termometrach zobaczymy nawet 30 stopni. Meteorolodzy nie wykluczają przelotnych deszczów i burz, ale mają one nie być już tak gwałtowne jak te z ostatnich dni.

Urzędnicy czekają na wnioski od poszkodowanych

Zobacz również:

Jeszcze we wtorek Państwowa Straż Pożarna miała pełne ręce roboty w związku z ulewami i podtopieniami. Mundurowi wyjeżdżali na interwencje ponad tysiąc razy. To 10 razy więcej niż w całym ubiegłym tygodniu.

Według informacji Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, stany alarmowe są obecnie przekroczone na 63 wodowskazach: 13 w dorzeczu Wisły i 50 w dorzeczu Odry. Stany ostrzegawcze zostały przekroczone w 73 miejscach.

Miejskie i gminne ośrodki pomocy społecznej zbierają wnioski od poszkodowanych przez ulewy. Szacunkowe dane na temat strat i liczby poszkodowanych gminy są przesyłane do wojewodów. Na ich podstawie zostanie podjęta decyzja o uruchomieniu dodatkowej rządowej pomocy. Pieniądze są przekazywane tam, gdzie jest identyfikowana potrzeba. Jeśli samorządy w określonych województwach przedstawią informacje i wojewoda przedstawi odpowiednie wnioski, to natychmiast będziemy te działania i te zadania uruchamiali - zapewnia w rozmowie z naszym dziennikarzem minister Michał Boni.

Poważne szkody w Małopolsce

Kilkaset podtopionych domów, wiele połamanych drzew i nieprzejezdnych dróg - oto wstępny bilans szkód, jakie ostatnie nawałnice wyrządziły w Małopolsce. Największe szkody odnotowano na terenie powiatów chrzanowskiego, dąbrowskiego i krakowskiego.

Z wielką wodą zmaga się też województwo śląskie. Od poniedziałku strażacy interweniowali tam około sześciuset razy. Na południu województwa po gradobiciu zniszczonych jest około trzystu dachów. W kilku gminach wprowadzono alarmy i pogotowia przeciwpowodziowe. Częściowo zalane zostały Koziegłowy pod Częstochową.

Powoli stabilizuje się sytuacja na rzekach województwa łódzkiego. Po ostatnich nawałnicach najgorzej było w powiecie pajęczańskim, gdzie woda spływająca z pól zalała wieś Dubidze. Podtopione zostało 50 posesji, a mieszkańcy byli zmuszeni przenieść się na wyższe kondygnacje. Nieprzejezdny był też fragment drogi wojewódzkiej Łask-Częstochowa.

Co drugi dom gotowy na powódź

Eksperci z branży ubezpieczeniowej twierdzą, że obecnie od skutków powodzi ubezpieczony jest tylko co drugi polski dom stojący na terenie zalewowym. To bardzo mało, dlatego że chodzi wyłącznie o budynki, a nie o pojedyncze mieszkania - podkreśla Marcin Tarczyński, analityk Polskiej Izby Ubezpieczeń. Podstawowa polisa na dom o wartości mniej więcej 400 tys. zł, który stoi na zagrożonym powodzią terenie, kosztuje nieco ponad 200 złotych rocznie. Jeżeli dom został już kiedyś zalany, to ta stawka rośnie do 300 złotych, a jeżeli powodzie zdarzają się tam regularnie, to cena polisy rośnie nawet do 500 złotych.