Strajkowali przez dziewięć dni. W tym czasie w rozdzielniach i urzędach pocztowych rosły sterty niedostarczonych listów i paczek. Od północy pocztowcy w całym kraju wracają do pracy. Nie oznacza to jednak, że już dziś korespondencja dotrze do naszych rąk bez przeszkód.

Pocztowcy twierdzą, że zaległości uda się usunąć dopiero pod koniec przyszłego tygodnia. Wtedy też będzie można mówić o w miarę normalnym funkcjonowaniu przedsiębiorstwa.

Zaległości są olbrzymie. W krakowskiej sortowni Poczty Polskiej nikt już nie liczy w sztukach zalegających listów. Dla ułatwienia operuje się tylko tonami. Zanim ta korespondencja zostanie rozdzielona między urzędy pocztowe, minie co najmniej kilka dni. Potem wszystko w rękach i nogach listonoszy.