Najwcześniej 10 listopada dowiemy się, z kim Platforma Obywatelska zamierza rządzić. Partia Donalda Tuska nie mówi nawet o wstępnych przymiarkach do obsadzenia rządowych stołków. PSL podbija stawkę i czeka na ofertę Patformy.

Platforma Obywatelska zwleka, bo liczy, na podział w łonie LiD-u i wsparcie kilku niezadowolonych polityków Partii Demokratycznej oraz na mały powyborczy bunt w PiS-ie. Jeśli z obu klubów udałoby się "wyprowadzić" 20-25 posłów, Platforma mogłaby uniknąć trudnych targów z PSL-em.

Ludowcy w tych negocjacjach chcą startować z pozycji silniejszego, a Waldemar Pawlak wie, że mandaty ludowców będą w cenie. PSL marzy o kilku resortach - tradycyjnie rolnictwa i środowiska a także infrastruktury, gdzie strumieniem mają płynąć unijne środki. Dla Pawlaka ludowcy chcieliby jeśli nie fotela marszałka, to przynajmniej funkcji wicepremiera od gospodarki.

PO chce rządu fachowców

PO podkreśla, że najlepiej byłoby, gdyby teki ministrów objęli fachowcy. Jednak wśród kandydatów na szefów resortów gospodarczych wymienia się wielu czynnych polityków.

Na stanowisko szefa MSZ typowany jest Radek Sikorski, MON to Bogdan Zdrojewski, a w MSWiA Marek Biernacki, choć swoje ambicje ma też Grzegorz Schetyna. Od finansów Tusk woli eksperta lub finansistę z krwi i kości niż polityka. Wśród kandydatów jest poseł PO Zbigniew Chlebowski, Ryszard Petru (obecnie główny ekonomista BPH) i prof. Mirosław Gronicki. Ten drugi już piastował tę funkcję w końcówce rządu SLD i był oceniany jako „bezduszny fachowiec”.

Do przejęcia schedy po Ziobrze typuje się Julię Piterę, Cezarego Grabarczyka albo profesora Andrzeja Zolla. Na szefa resortu gospodarki prawie pewnym kandydatem wydaje się Adam Szejnfeld, od wielu lat walczący o lepsze warunki dla przedsiębiorczości. Jako pewniaka wymiania się też Michała Boniego, który miałby objąć stanowisko szefa resortu pracy i polityki społecznej.

Jako kandydat na szefa rolnictwa typowany jest Aleksander Grad. Jeśli jednak dojdzie do koalicji z PSL, ta funkcja może przypaść Waldemarowi Pawlakowi. Jeśli powstanie jedno ministerstwo budownictwa i transportu, a za takim rozwiązaniem optowali dotychczas politycy PO, to tu najczęściej wymieniane są nazwiska Tadeusza Jarmuziewicza (poseł PO) i Janusza Piechocińskiego (PSL).

Budownictwem miałby się zająć Olgierd Dziekoński, nowy poseł PO, współtwórca programu partii w tym zakresie, albo Mirosław Barszcz. Ten ostatni był wiceministrem finansów oraz ministrem budownictwa w rządzie PiS, ale uznawany jest za rzutkiego człowieka z ogromną wiedzą na temat administracji.