Jeszcze dziś Prawo i Sprawiedliwość ma złożyć projekt tzw. mieszanej ordynacji wyborczej. Połowa posłów miałaby być wybierana w jednomandatowych okręgach wyborczych, a połowa – według obowiązującej ordynacji proporcjonalnej.

Złożenie projektu zapowiadał marszałek Marek Jurek. Według opinii specjalistów, taka ordynacja eliminowałaby partie słabsze. W zamian za poparcie rozwiązania przez Platformę Obywatelską PiS chciałby uzyskać jej wsparcie dla ewentualnego wniosku o samorozwiązanie Sejmu.

Jednak szef Platformy, Donald Tusk, ucina: - Ten projekt nie jest interesujący -. PO ma własną wizję ordynacji, która z koncepcją PiS-u zgadza się tylko w połowie. Platforma chce bowiem wprowadzenia ordynacji większościowej i okręgów jednomandatowych w całym kraju.

PO, jak i inne ugrupowania, traktują złożenie projektu akurat dziś jako kolejną odsłonę wojny PiS-u z resztą Sejmu. LPR zdaje sobie sprawę, że proponowane przez Prawo i Sprawiedliwość rozwiązanie zagraża jej wypadnięciem z Sejmu przyszłej kadencji. - Tak, ale pamiętajmy, że to Porozumienie Centrum forsowało 5-procentowy próg wyborczy. I potem właśnie przez niego nie weszło do parlamentu - pocieszają się posłowie Ligi. Jednocześnie wieszczą, że działania PiS mogą doprowadzić do tego, że politycy tej partii sami ukręcą bicz na siebie.